Batman Logo

piątek, 12 grudnia 2014

13. Ostatni dzień

Godzina 8.36.
Obudziłam się, nareszcie. Kurde.. co tak zimno? A no jasne, kołdra leży na podłodze. Spojrzałam na miejsce obok mnie. Było puste. To znaczy, że Logan już poszedł.

Wstałam z łóżka i podeszłam do kołdry. Zauważyłam na komodzie kartkę.
" Przepraszam, ale Kendall zadzwonił, że mam stawić się już o 8.
I koncert w Los Angeles odwołany. Nie wiem z jakiego powodu, ale odwołany. 
Mam nadzieję, że się nie złościsz.
Przyjadę przed 10. "

Noo, a nawet się nie pożegna normalnie. Ale z drugiej strony dobrze, że mnie nie obudził, hehe. Znowu wsunęłam się pod kołdrę. Trzęsło mną zimno, ale już nie mogłam wyleżeć. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania. Pokierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybko, orzeźwiający prysznic. Zwinęłam włosy ( które zostały zmoczone wodą ) w turban z ręcznika i założyłam szlafrok.
Umalowałam się i wysuszyłam włosy. Założyłam swoje ubranie. 

Zeszłam po schodach na dół i skierowałam się do kuchni. Mmmm, na stole stały już kanapki. Takie jakie lubię.  " On pomyśli o wszystkim " - pomyślałam. Haha, uwielbiam go! Z dokładnością zrobił kanapki. Hehe! 
**
Poszłam na miasto. Nie mogę tak siedzieć w domu! Nuda i nuda. Eh. Takie codzienne życie tu mnie nudzi, już. Szłam przez długą, ciemną uliczkę. Trochę się boje, bo tu nikogo nie ma. Dobra, szybko przejdę, nic się nie stanie. Nagle usłyszałam piosenkę " Ariana Grande - Santa Tell Me" mój nowy dzwonek telefonu. Kocham tą piosenkę. Ale musiałam odebrać. Spojrzałam na ekran. Logan dzwonił. 
- Księżniczka wstała? - spytał, ale tak, jakbym widziała jego uśmiechającą się twarz.
- Tak, nawet poszła na miasto - roześmiałam się.
- Hmm. Znowu samotne spacerowanie po mieście? 
- Jakbyś czytał mi w myślach.
- Haha - roześmiał się.- Tylko mają mi Cię nie porwać.
- Jasne, jasne. Spróbuję nie zginąć.
- Ok, ja kończę. Chłopaki mnie wołają, w sumie to Kendall. Pa księżniczko.
- Pa.
Rozłączyłam się. Szybkim krokiem weszłam na jedno z bardziej nowoczesnych miejsc i weszłam do starbucks. Zamówiłam kawę i przysiadłam do stolika. Gdy wreszcie, po chwili czekania podali mi kubek zauważyłam, że jest na nim świąteczny wzór. Hehe, to śmieszne bo dopiero początku grudnia nawet nie ma. Haha! Uwielbiam to.
Po 10 minutach wyszłam z kawiarni i udałam się powoli w stronę parku. Chce trochę powspominać i odpocząć. Tutaj jest w miarę cicho i spokojnie. Po nie krótkim szukaniu ławki wreszcie odnalazłam jedną w zacisznej alei. Można odpocząć. Wyjęłam z torby słuchawki i puściłam pierwszą lepszą piosenkę. Zamknęłam oczy. Uwielbiam tak robić. Ale nie może to długo trwać, bo uznają mnie za pijaną albo nie wiem co. Więc szybko otworzyłam oczy. Przypatrując się ludziom w pewnym momencie zauważyłam coś dziwnego. Kto szedł po drugiej stronie ulicy? Big Time Rush, a kto inny.
Nie będę zwracać na siebie uwagi - pomyślałam.
Wyszłam z terenu parku i pokierowałam się w stronę którą szli chłopcy. Ale jak to los, musiało zdarzyć się coś nie po mojej myśli.
Wpatrując się w Hendersona wpadłam na jakiegoś mężczyznę. 
- Bardzo przepraszam - szepnęłam.
Ale przez tę krótką chwilę "banda BTR" zniknęła mi z oczu. Okay, wrócę już do domu. Szybkim krokiem przemierzyłam parę ulic i znalazłam się w domu. Logana jeszcze nie było. Ciekawe, gdzie ta szajka poszła.
Położyłam torbę na stoliku. Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki coca-colę w szklanej butelce. 
** 30 minut później.
Oglądałam wiadomości gdy do domu wszedł nie kto inny jak Logan. Od razu pokierował się na górę. Z tego co mi się zdaje to poszedł do łazienki. Nie zwracałam na to uwagi i skupiłam się na oglądaniu programu.  Spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Eh.. prawie 11. Jakoś tak dzisiaj czas wolno leci. Przeleciały mnie dreszcze. Sięgnęłam po koc i zanim zdążyłam się przykryć z góry zszedł Henderson. Udał się w moją stronę i usiadł obok mnie.
- Dzień Dobry - pocałował mnie w policzek.
- Witaliśmy się już dziś - westchnęłam. - Co z tym koncertem dzisiaj?
- Odwołany. Jednak nie zdążylibyśmy dojechać na następny koncert.
Westchnęłam głośno i oparłam głowę o jego ramię.
- Nie martw się.
- Ja się nie martwię. Ja? Veronica? Martwić się? Nie, to nie pasuje.
Chłopak tylko zaśmiał się pod nosem, a ja to zignorowałam. 
- No to zobaczymy się...?
- Za jakieś 2 tygodnie.
- 2 tygodnie?! - krzyknęłam. - Jak to?!
- Niektóre kraje nie zgodziły  się na nasz koncert, a po za tym za  3 tygodnie święta.
- Super! 
Pocałowałam Logana w policzek. Haha, niech się cieszy. Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Odeszłam od chłopaka, weszłam na patio i odebrałam.
- Cześć! - usłyszałam głos Alexy.
- No hej.
- Co robisz w weekend?
- Ogólnie opierdalam się po Los Angeles, a ty? - zaśmiałam się.
- Ja też - usłyszałam jakby brawa.
- Haha, to co? Na shopping?
- Jasne. Dobra, zadzwonię do Ciebie jutro, okay?
- Okay, pa Lexi.
Rozłączyłam się. Schowałam telefon do kieszeni i wskoczyłam na kanapę.
- To widzę, że masz już weekend beze mnie zaplanowany.
- Taa, można tak powiedzieć.
- Noo, to takie rzeczy za moimi plecami.
Walnęłam go poduszką. Haha! Po co? Nie wiem, ale to fajne uczucie.
- Auaa? To bolało! 
- Ojj, nie krzycz dziecko.
** godz. 18.30
No, pora się żegnać. Jestem przed ich studiem. Tutaj mieli mieć zbiórkę. Ostatni raz go zobaczę, w sumie nie. Bo lecę później do Polski, ale okay. Nie lubię takich spotkać. Ostatnich. Później widzisz tą osobę po długim czasie. Czujesz tęsknotę. Chce mi się teraz płakać. Czemu? Nie wiem. Bo zawsze byłam sama, a jak poznałam Logana to się wszystko zmieniło i teraz boję się właśnie, że odejdzie? Nie wiem. Nie! Nie, Veronica nie możesz płakać. Jak on zobaczy, że płaczesz. Nie.
Szybko otarłam twarz rękawem bluzy. Zobaczyłam, że zza rogu wychodzi Alexa, które gdy tylko mnie zobaczyła podbiegła do mnie.
- Czeeeść!
- Hej, Lexi!
(...) Po krótkiej, nudnej rozmowie z dziewczyną zauważyłam jak ze studia wychodzi Kendall. Podszedł do nas.
- A te tylko gadają - roześmiał się.
- Wiesz, czekamy tutaj. Jako J E D Y N E. To co mamy robić? - Zaśmiała się blondyna.
- Okay, okay. Nie unoś się tak.
Nareszcie! Spojrzałam przez ramię na drzwi wejściowe. Z budynku wyszło 3 chłopaków. Ciekawe, czemu wyszli później.
Logan pokierował się prosto do mnie, i dobrze. Carlos do Alexy, a James stanął przy jednej z lamp i wyciągnął telefon.
- Nie chce jechać, ale muszę - szepnął, podczas całowania mojej szyi.
- Jak musisz, to musisz. Poradzę sobie.
Nagle usłyszeliśmy krzyk:
- Dobra, dobra, chłopaki! Ostatnie pożegnania szybko! Nie mamy czasu na obślinianie się! Chcecie uszczęśliwić fanów, czy tu stać?
Logan odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.
- No.. to do widzenia.
- Cześć.
Spojrzałam głęboko, w jego piękne, czekoladowe oczy. Nagle nasze usta się złączyły...i... Logan musiał już iść.
-----
Witam! Nareszcie jakiś rozdział, nie? :) Przepraszam za tą nieaktywność,ale: brak weny, nauka, mam 2 opowiadanie.
Jeżeli ktoś chce link ( to fanfiction o Dawidzie Kwiatkowskim) to niech pisze. :)
Paa :* 
Przepr. że takie krótkie

czwartek, 20 listopada 2014

12. Rodzina Henderson'ów

Obudziło mnie radio. Kto inny może słuchać radia w tym domu? Nie kto inny jak Logan.
Przez chwilę jeszcze leżałam po czym zerknęłam na zegarek, godzina 8:39. Po cholerę Logan tak rano słucha muzyki? Może ma powody. W sumie dzisiaj ma ostatni dzień przed trasą, może chce tu sobie posiedzieć? Nie wiem.
Odchyliłam kołdrę i poczułam zimno. Przeleciały mnie dreszcze. Założyłam bluzę i związałam włosy. Nie chciałam go przecież wystraszyć.
Delikatnie otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do łazienki. Szybko ''ogarnęłam'' się i zeszłam na dół. Po chwili znalazłam się w salonie. Logana tu nie było, ale na patio owszem, był.
- Hej, słońce - pocałowałam go w policzek.
- Nareszcie wstałaś - roześmiał się.
Usiadłam Loganowi na kolanach, po czym dałam mu całusa, dostałam to samo.
- Po co tak wcześnie wstałeś?
- Wcześnie?
- No tak, nie ważne.
Wtuliłam się w jego "klatę". Czułam jego oddech. Teraz trudno mi wyobrazić co bym bez niego zrobiła.
Nagle zadzwonił jego telefon. Zeszłam z jego kolan, a on wstał, odebrał telefon i odszedł. Po jakichś 10 minutach skończył i usiadł.
- Kto dzwonił?
- Moja mama... chce się ze mną dziś spotkać, bo jutro trasa. Idziesz ze mną?
- Mam poznać Twoją mamę? A nie będzie się darła, że masz dziewczynę? - roześmiałam się.
- Nie będzie - pocałował mnie w usta.
- To idę. A na którą?
- Na 13:30. Być może, że będzie z moją mamą, tata i Presley.
- I tak pójdę. Chyba muszą znać Twoją przyszłą żonę, nie? - roześmiałam się znowu.
- Skąd pewność, że chce być z Tobą na zawsze?
- Nie mam pewności, mam nadzieję.
Logan pochylił się na de mną i mnie pocałował.
- No to z kim się żenisz? - spytałam.
- Ta osoba siedzi mi właśnie na kolanie i zadaje głupie pytania.
- No bardzo śmieszne, na prawdę. A ta osoba teraz idzie.
Wstałam i poszłam się ubrać. Tylko jak? Chce zrobić dobre wrażenie na mamie Loggiego. Nie chcę udawać kogoś, kim nie jestem. Ubiorę się jak zawsze tylko, że z sukienką. Albo nie. W sumie nie wiem. Ostatecznie założyłam czarną koszulkę, koszulę, rurki i czarne converse. Lekki makijaż i pielęgnacja fryzury. Nareszcie jakoś wyglądałam.
- Kochanie, jesteś gotowa? - krzyknął Logan.
- Gotowa? Jasne - odpowiedziałam.
Zeszłam szybko po schodach, Logan już czekał.
- Wyglądasz ślicznie - pocałował mnie w policzek.
- Więcej komplementów, a dostaniesz wynagrodzenie - uśmiechnęłam się.
- Mam spędzić całe życie na komplementach dla Ciebie? - przewrócił oczami. - Jasne, księżniczko.
Po chwili wsiadaliśmy już do samochodu. Logan założył swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Wow, wyglądasz lepiej niż zwykle - szepnęłam.
- Dziękuję, mów głośniej, księżniczko.
Po chwili znaleźliśmy się przy dzielnicy, na której były działki. O ile dobrze wiem, tu mieszkała kiedyś ciocia Logana, ale teraz to po prostu "zapasowy" dom jego rodziców.
Logan otworzył mi drzwi a ja wyszłam. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do małego, białego domku. Drzwi otworzyła nam mama Logana.
- Witaj kochanie! Nareszcie przyszedłeś!
Miłe słowa. Moja mama by tak do mnie nie powiedziała.
Logan zaprowadził mnie do salonu. Stał tu 40 calowy telewizor, kanapa, stół i 2 fotele.
- Mamo - zaczął Logan, a ja wiedziałam o co chodzi.- To Veronica, moja dziewczyna i przyszła żona.
- Witaj, jestem            .
- Dzień Dobry - lekko się uśmiechnęłam.
Usiedliśmy na kanapie. Logan mnie objął. Nagle z pokoju obok wyszła siostra Logana, Presley. Chyba wiedziała kim jestem. W sumie, jest nastolatką więc na pewno wie z kim chodzi jej brat.
- Ty jesteś Veronica, nie? - spytała dziewczyna.
- Tak, cześć.
Siedzieliśmy z mamą i siostrą Logana chyba ze 2 godziny. Zazdroszczę Loganowi takiej rodziny. Moi rodzice się tak mną nie interesowali.
Byliśmy  w domu, nareszcie. Położyłam torbę na fotelu i wyjęłam telefon. Godzina 15:58. Super. Nie zwróciłam uwagi, gdzie zginął Logan, ale pewnie jest w kuchni, albo poszedł pożegnać się ze swoim motocyklem.
Wyszłam na patio. Usiadłam na hamaku i spoglądała co chwilę to na telefon, to na drzewa i trawę.
- Idziemy na deskę? - głos Logana zbudził mnie i zwalił znowu na ziemię.
- Jasne - wstałam z hamaku.
Chłopak objął mnie w talii i zaczął całować. Uwielbiam jak to robi, teraz mi przez trochę będzie tego brakować.
Po jakiś piętnastu minutach znaleźliśmy się na promenadzie. Idealnie. Położyłam na ziemi deskorolkę. Po chwili Logan złapał mnie za rękę. Tak jechaliśmy sobie po promenadzie, zmierzając do plaży.

Po chwili znaleźliśmy się na plaży. Położyliśmy deski, rozłożyliśmy koc, który miałam w plecaku i usiedliśmy. Oparłam się o Logana, a on mnie przytulił. 
- Kocham Cię - szepnęłam, wtulając się w niego.
Logan mnie pocałował.
Obserwowaliśmy zachód słońca. Piękne zakończenie dnia, choć jeszcze pewnie nie koniec niespodzianek.
Po paru minutach szliśmy boczną uliczką prowadzącą do naszego domu. W rękach trzymaliśmy deskorolki.
Ulicę oświetlały latarnię. Patrzyłam co chwilę z pod grzywki na chłopaka. Ciężko było cokolwiek odczytać. Ale nic nie mówiłam. 
Nawet się nie zorientowałam, że stoimy pod domem, ha. Logan otworzył drzwi. Weszliśmy do domu. Od razu odłożyłam plecak i usiadłam na kanapie. Lekko się uśmiechnęłam.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Nie patrząc kto to odebrałam.
- Dzień Dobry - usłyszałam głos menaggera.
- Dzień dobry - odpowiedziałam.
- W poniedziałek prosiłbym byś przyszła do studia. Omówimy szczegóły co do singla. Dobrze?
- Singla? -szepnęłam.- Jasne. Oczywiście.
Rozłączyłam się. Podskoczyłam i pisnęłam. Logan patrzył na mnie się śmiał.
- Aaaaa - krzyknęłam. - Logan czy ty to słyszałeś? Słyszałeś?!
- Singiel?
- Tak!
Podeszłam do niego i go wycałowałam. Jestem taka podekscytowana! Na prawdę, nie mogę uwierzyć...
**
Ja i Logan leżeliśmy w łóżku, znaczy on w łóżku, a ja siedziałam na krześle, na balkonie. Rozmyślałam. Jutro Logan spędza ostatni dzień w Los Angeles, w poniedziałek ustalenie szczegółów co do mojej kariery. 
- A księżniczka nadal tu siedzi? - Logan podszedł do mnie.
- Tak..
- Rozmyślasz? - spytał.
- Tak..
- Chodź do pokoju...
- Nie..wolę tu posiedzieć - odgarnęłam włosy.
- Oj, kochanie chodź już - westchnął.
- Muszę iść? - spojrzałam na niego.
- Jak nie chcesz, to możesz spać na balkonie, jak wolisz.
- Haha  i tak bym weszła. Mam przy sobie klucze. 
- Grr, wchodź już.
- Jasne, jasne. 
*****************************************************************
Witam oto rozdział 12 :) Cieszycie się? ;)

piątek, 14 listopada 2014

11. Powrót do zaczęcia

** Veronica**
Co on kurde kombinuje? Niby kojarzę tą drogę..
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Logan.
Nawet nie zauważyłam, że znajdujemy się na wielkim placu. Tak, kojarzę to miejsce. Teraz tak.
- Niespodzianka - Logan wyszedł z samochodu.
Też wysiadłam. Czemu Logan chciał mnie tu przywieźć? Nie wiem.. Chciał bym była szczęśliwa.
- Pamiętasz? To tutaj..wszystko się zaczęło - powiedział.
- Tak, pamiętam. Najlepsze dni.
Trochę mnie "zatkało". Wróciły wspomnienia. Rozmowy z Loganem, pocałunek..Hm... To wszystko, to wszystko teraz było w mojej głowie. Wszystko..dosłownie..
Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził na ławkę.
- Logan, słońce, a właściwie po co tu przyjechaliśmy? - spytałam.
Logan nie słyszał, albo udawał. Coś chyba niósł.
Podeszłam do niego. Miał w ręku jakieś zdjęcia..
- Co to jest? I po co?- poprawiłam grzywkę.
- To są nasze pierwsze zdjęcia..te, co udało mi się zrobić.
Chłopak lekko się uśmiechnął. Podał mi jedno zdjęcie. Była na nim cała nasza grupa..a my obok siebie.. uśmiech i to nie sztuczny.. Bo Logan nie wywoływał sztucznego. Obejrzałam dokładnie zdjęcie. Nagle poczułam, że Henderson mnie przytula i zaczyna całować po szyi. Podał mi kolejne zdjęcie. Tym razem tylko nasze. To było z tej imprezy na zakończenie.. Po policzku spłynęła mi łza. Czemu? Bo tu są wszystkie wspomnienia jakie mam z Loganem, te najważniejsze. Najważniejsze, pierwsze.
**
Minęło parę dni.
Siedziałam na kanapie gdy do domu wszedł Logan. Był niezdecydowany. Jakby coś mu się nie podobało. Pomimo jego miny lekko położył torbę treningową koło stołu i usiadł obok mnie, jak nigdy nic.
- Coś się stało? - spytałam cicho.
- Nie, nic - odburknął.
Już dawno by mnie całował. Coś chyba na serio nie grało.
- Logan, na prawdę. Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- No oprócz tego, że nasza trasa trwa miesiąc to zaczyna się za 2 dni..
Logan patrzył w jeden punkt, przed siebie.
- Logan, pamiętasz? Dałeś mi wejściówkę vip, a mam trochę pieniędzy, więc widywanie się to nie problem.
- Ja o tym wiem, kochanie - poprawił włosy. - Wolę Ci nie mówić..
O czym nie mówić? Co? Jesteśmy już w poważnym związku i ważne jest to, by sobie wszystko, WSZYSTKO mówić! Nawet jeżeli, to prywatne...
Spojrzałam badawczo na chłopaka. Z jego twarzy nic nie dało się wyczytać, niestety.
- Logan, wierz, że mi możesz wszystko powiedzieć - przytuliłam go.
Chłopak nic nie odpowiedział. Wpatrywał się w swoje buty.
- Wiem, że mogę - odezwał się. - Nie chcę jechać w tę trasę.
- Czemu?
- Bo to trasa na 2 kontynenty. Mam jeszcze mówić, że jestem w związku z Makenzie.
- Makenzie?! - odskoczyłam.
Makenzie, była dziewczyna Logana. Teraz promuje swoją nową rolę w filmie i próbuje wspiąć się na szczyt. Nie lubię jej. W sumie to nie dziwne, kto lubi byłą swojego chłopaka? Chyba nikt.
- Tak, Makenzie. Mówiłem, że tego nie zrobię i nie mam zamiaru, ale nie wiem co chłopaki wymyślą.
- Mam nadzieję, że nie będziesz musiał się z nią pokazywać.
Chłopak spojrzał na mnie.
- Chłopaki już wstawili jedno moje stare zdjęcie z Makenzie. Nie chcę, by myśleli, że Cię zdradzam.
Wyjął telefon, włączył aparat i kamerkę do "selfie ".
- Selfie? - spytał.
Przytaknęłam. Logan ustawił mnie tak, że całowałam jego policzek. Słodko.
Wstawił to na wszystkie możliwe portale, na których ma konta. Też wstawiłam, a co mi tam.
- Mam dla Ciebie dobre wieści - zaśmiał się.
- Jakie?
- Pamiętasz? Mówiłaś, że chcesz koncert Big Time Rush w Polsce, nie? Może późno, ale chłopaki powiedzieli, że tam jedziemy.
Do Polski? Wow.
- Będziesz mogła jechać z nami, jeżeli chcesz - uśmiechnął się.
- Może pojadę.
Wieczór upłynął bardzo miło. Logan, który po polsku mówi cienko ( dobrze, że znam dobrze angielski ) zasięgnął po słownik polski-angielski, angielski-polski.
Weszłam po coś na patio za domem i zobaczyłam Logana, który coś sprawdzał..
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Bum! Jest rozdział 11 :) Szybko poszło mi pisanie tego, mam nadzieję, że to dobrze. :)

środa, 12 listopada 2014

10. Ostatnie co pamiętam to tylko huk i ciemność

** Logan**
** Następny dzień rano**
Nie mogłem całą noc spać. Cały czas myślałem o Veronice. Czy żyje? Czy się obudziła? To mnie męczyło. Te wszystkie myśli. Cholera! Logan! Przestań...
Ubrałem się i wsiadłem w samochód. Po chwili byłem już w szpitalu. Otworzyłem nerwowo barkiem drzwi główne. Szedłem na koniec korytarza. Gdy byłem na miejscu drzwi były zamknięte. Szarpałem klamkę z nadzieją otworzenia się. Oparłem się o ścianę i zsunąłem się w dół. Usiadłem na zimnej podłodze i spoglądałem w sufit. Nagle z małego pomieszczenia obok wyszedł lekarz.
- O, jest pan, panie Henderson - spojrzał na mnie.
- Dzień Dobry - wstałem.- Czy wszystko w porządku z Veronicą?
- Na razie można tak powiedzieć, chociaż wyniki naszych badań mogłyby być lepsze.
- To znaczy? - spojrzałem na niego, unosząc brew.
- Serce nie bije regularnie, jest wciąż bardzo mało krwi.
Co to ma znaczyć? Nie rozumiem.
- Ale mam dla pana też dobre wiadomości - lekarz otworzył drzwi. - Będzie mógł pan przebywać z panią Veronicą.
Wspaniale.
Lekarz prowadził mnie przez salę. Na jej końcu był korytarz. Szliśmy korytarzem przez dosłownie chwilę i po 3 minutach znaleźliśmy się w małej sali. Stało tam łóżko, a na nim leżała Veronica. Wyglądała na prawdę kiepsko. Głowę miała zabandażowaną, w rękę wsadzone wenflony i inne rurki.
- To ja was zostawię samych i pójdę do innych pacjentów - mężczyzna wyszedł z sali.
Po cichu przysunąłem do łóżka krzesło. Usiadłem i spojrzałem na dziewczynę.
Kochałem ją ponad wszystko, nie chciałbym, żeby odeszła i zostawiła mnie samego. Spojrzałem na respirator. Co chwile pojawiała się linia ciągła, ale tylko na chwilę po czym znowu była normalna.
Jej ręka była chłodna. Patrzyłem na nią. Jak to mogło się zdarzyć..Jedna chwila..
**
Minęło parę dni. Veronica nadal się nie obudziła. Jestem coraz bardziej zniecierpliwiony..czemu się nie budzi?! Nie wytrzymam.
Pojechałem do szpitala. Wczoraj wieczorem mnie wygonili.. pff...
Po chwili znajdywałem się na sali gdzie była dziewczyna. Oprócz mnie był tam też lekarz.
- Wszystko z nią dobrze? - spytałem.
- Jak na razie tak - odetchnął lekarz.-  W nocy podobno miała lekkie drgania.
Lekarz wyszedł. Usiadłem znowu obok dziewczyny. Przeczesałem palcami jej ciemne włosy, po czym zabrałem rękę i oparłem się o kolano.
Przez chwilę stałem się nieobecny, ale usłyszałem szept:
- Gdzie...ja..jestem...
Obudziła się. Nareszcie..
- Jesteś w szpitalu, wszystko dobrze.
Dziewczyna oparła się o ramę łóżka. Spojrzała na mnie.
- Co się w ogóle stało? Ostatnie co pamiętam to tylko huk i ciemność.
- Miałaś wypadek. Zaraz wrócę,ok?
Wstałem i poszedłem po lekarza. Chyba musi wiedzieć, że pacjentka się wybudziła, nie?
Po chwili znajdowałem się  w gabinecie. Przy biurku siedział lekarz.
- Czy coś jest z pacjentką nie tak? - spytał.
- Wręcz przeciwnie..obudziła się.
Lekarz szybko wstał i aż biegiem dostał się do Veronici. Prosił mnie o wyjście, więc zrobiłem to.
Poszedłem do pobliskiej kawiarenki, która znajdowała się w szpitalu. Wziąłem kawę z automatu i zadzwoniłem do Kendalla.
- Hej stary, co tam? - usłyszałem głos kumpla.
- Cześć. Siedzę w szpitalu.
- Obudziła się? Czy nie?
- Obudziła. Nareszcie.
Gadałem jeszcze chwilę z Kendallem, ale ile można gadać.
**
Minęło parę dni, a Veronica nareszcie mogła wyjść ze szpitala. Odwiedzanie jej i spędzanie tam całych dni nie było przyjemne. Obiecałem, że ją odbiorę, więc o godzinie 12:00 podstawiłem się pod szpital. Przed budynkiem dziewczyna już wstała.
- Później nie można było? - krzyknęła.
- Musiałem jeszcze coś zrobić, przepraszam - powiedziałem miło i otworzyłem jej drzwi przy czym całując w policzek.
- Od dzisiaj wynajmujesz mi ochroniarza - zaśmiała się.
- Po co Ci? Będzie auta odpychał?
- Możliwe.
- Ej, a my nie powinniśmy skręcić tam? - dziewczyna wskazała palcem w prawą stronę.
- Powinniśmy - roześmiałem się.
Miałem dla niej niespodziankę, może jedzie się tam 30 minut, ale warto.
- No powiedz mi gdzie jedziemy.. proszę..
- Nie powiem. Mam zepsuć niespodziankę?
-Niespodziankę? Z jakiej okazji?
---------------
No i powstał rozdział :) Mam nadzieję, że jest jakiś spoko ^^ bo mi się wydaję nudny. Następna część taka nie będzie.. mam nadzieję, hahaha!
Pozdrawiam kochani :*

czwartek, 6 listopada 2014

9. Wypadek

* Veronica *
Nowy dzień, pewnie kolejne problemy.
Słońce przeciskało się przez żaluzje zasunięte jak najbardziej w dół.Na dworze było słychać świergot ptaków i samochody. To wspaniałe, natura i wyczyn człowieka łączą się ze sobą. Veronica! Co ty gadasz! Spojrzałam na leżącego obok mnie chłopaka. Jego ciemne włosy były potargane. Wyglądał słodko. Odruchowo poszukałam na stoliku obok telefonu. Spojrzałam w ekran. Godzina 7 rano. Czy Logan nie ma dzisiaj próby? Może ma wolne, ale nie wiem. Jak śpi to pewnie wolne. Lekko się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na chłopaka i przytuliłam się do niego. Kocham go, nawet jeżeli na serio by mnie zdradził. To jest tak, że jeżeli kogoś kochasz to wybaczysz mu wszystko. Wszystko!
Po cholerę prowadzę konwersację z samą sobą?
**
Późny wieczór.
Szłam teraz brzegiem plaży czekając na Logana. Miał tu być o 21... Nikogo już nie ma na plaży, jestem sama. Rozejrzałam się. Lekki wiatr falował moje włosy, a zimna woda zalewała stopy. Ledwo co widziałam słabe światełko latarni. Stały jakieś łódki.
Nagle usłyszałam, jakby ktoś biegł po piasku. To Logan, wreszcie. Podbiegł do mnie zdyszany z jakąś opaską w ręku. Poprawił włosy, a jego czekoladowe oczy zabłyszczały w świetle pełni księżyca.
- Cześć, kochanie.
- Hej, Loguś. Po co miałam przyjść? - poprawiłam włosy.
- Zobaczysz - zawiązał mi dookoła oczu przepaskę.
- Niespodzianka?
Nie sprzeciwiałam się temu, że założył mi to coś na oczy. Prowadził mnie, chyba na wprost, ciągle brzegiem. Po chwili stanęliśmy. On zdjął mi lekko opaskę z oczu.
Co zobaczyłam? Puchowy koc, świeczki, koszyk z jedzeniem. Obok zobaczyłam serce zrobione z płatków róży. W oczach pojawiły się łzy, a ja nie mogłam nic powiedzieć.
- Podoba się? - Logan chyba zauważył łzy w moich oczach.
- J-jasne - wyjąkałam.- To przepiękne.
Czemu przepiękne? Przecież mogłoby być lepsze, ale dla mnie to piękne. Nikt nie dał mi tyle co Logan, nawet rodzice.
- To dobrze - roześmiał się.
Rozłożył kocyk i usiadł. Ja też usiadłam i wtuliłam się w niego. Czułam jak jego serce bije. Spojrzałam się z pod oka w jego czekoladowe oczy. Piękne, po prostu wspaniałe.
Wpatrywałam się tak chwilę w niego. Niby taki normalny chłopak, ale ma coś w sobie takiego, co nie potrafi mi powiedzieć przy nim " nie ".
Siedzieliśmy na plaży chyba ze 4 godziny. Czas spędzony z Loganem był cudowny. Szkoda tylko, że policja musiała nas wyganiać z plaży za rozpalanie ogniska. Ha!
- Logan.. - spytałam się go gdy już byliśmy w domu.
- Tak?
- Ty wierzysz w przypadek?
- Zależy w jakiej sprawie.. - spojrzał się.
- No..jak chłopak spotyka dziewczynę i wiesz,no..
Logan spojrzał się na mnie z uśmiechem.
- Nasze spotkanie nie było przypadkiem - roześmiał się i przytulił mnie.
Spojrzałam na niego. Nie było przypadkiem? Na pewno było.
Po chwili znowu wtulałam się w niego.
- Dobranoc - chłopak pocałował mnie w czoło.
** Następny dzień.
Obudził mnie wspaniały zapach z kuchni. Szybko wstałam i podążyłam na dół. Poprawiłam po drodze włosy, by nie wyglądały jak po kopnięciu pioruna. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam tylko talerz z tortillami i karteczkę.
Wzięłam mały papierek w rękę i odczytałam wiadomość.
" Kochanie, wyszedłem dzisiaj odrobinkę wcześniej i wrócę później, ponieważ omawiamy szczegóły trasy. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
 Kocham, Logan. "
Słodko. Napisał list, a nie sms. To nie w jego stylu, ale może się zmienił. Nie wiem.
Pobiegłam na górę się "ogarnąć". Założyłam czarne legginsy i szarą bluzę. Rozejrzałam się po domu. Co by tu robić? Szczerze?
W Los Angeles na zakupach byłam tylko 2 razy, a mieszkam tu ponad miesiąc, więc może się wybiorę? W sumie najbliższe ch jest 3 ulice stąd.
Założyłam kurtkę i białe converse, i wyszłam z domu.
Szłam przez ulicę, zakładając słuchawki i włączając muzykę przemierzałam krótką drogę do zakrętu. Po krótkiej chwili znalazłam się na ruchliwej ulicy. Pełno samochodów i ludzi. Hałas codziennego życia w LA zagłuszał cudowną muzykę z głośnikiem na max. Szybko pobiegłam do przejścia dla pieszych przy których nikogo nie było. Znajdowałam się na pasach. Poczułam tylko jakby ktoś zrzucił na mnie głaz i usłyszałam trzask.
** Logan **
Jak najprędzej pojawiłem się w szpitalu gdy tylko dostałem wiadomość o wypadku Veronici.
Byłem cały w stresie. Strasznie się o nią boję. Podobno na miejscu było dużo krwi.
Chodziłem jak opętany po korytarzu w szpitalu i tylko słyszałem krzyki lekarzy. Po głowie chodziły mi najgorsze z możliwych myśli. Nagle z małego pomieszczenia wyszedł lekarz.
- I co z nią? - spytałem przegryzając wargi.
- Nie jest w dobrym stanie - odetchnął ciężko.- Jest w śpiączce, straciła dużą dawkę krwi. Na szczęście mamy 60% szans, że przeżyje, 30% że zostanie w śpiączce, a 10% o zgonie.
Zamarłem. 10% możliwości do zgonu, albo śpiączki. Nie widziałem i nie myślałem pozytywnie.
- Niech się pan może napije wody? - lekarz zauważył moje zniecierpliwienie i zmartwienie całą sprawą.
Posiedziałem jeszcze ze 2 godziny na sali, ale nic mi nie powiedzieli. Straciłem siły i pokierowałem się do swojego auta. Pojechałem do domu się przespać.

niedziela, 26 października 2014

8. Jeżeli kogoś kochasz na prawdę, przebaczysz mu.

** Logan **
Nie wiem, jak to mogło się stać, że ona mnie zobaczyła?! Do cholery jasnej. Kendall będzie mi to musiał wynagrodzić.
Byłem trochę zajęty rozmyślaniem i nie zauważyłem, że Veronica usnęła. Wyłączyłem telewizor i odniosłem szklanki i miskę z resztką popcornu na blat kuchni. Spojrzałem na Veronice. Księżniczka.
Muszę następnym razem robić takie "akcje" po za studiem.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Tak słodko spała. Dobrze, że nie waży 100 kg i mogłem ją zanieść do sypialni. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Sam też po chwili znalazłem się obok niej.
Pocałowałem ją w policzek i spojrzałem w sufit. Jutro kolejny dzień spędzony w ciemnym pomieszczeniu. Uwielbiam koncertować, ale próby mnie wykańczają! I do tego te słowa chłopaków. W szczególności Kendalla i Jamesa. " Oooo nasz Loganek znalazł sobie dziewczynę " . Chyba po prostu mi zazdroszczą. Choć nie jestem tego pewien, ale raczej o to chodzi, bo Carlos rzadko kiedy coś o tym wspomina. Spojrzałem na zegarek. Jezu, jest 1 w nocy. Poprawiłem swoje włosy i spojrzałem na brunetkę. Przekręciłem się na drugi bok, zamknąłem oczy i usnąłem.

Obudził mnie budzik. Godzina 8. Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko nadal "spało". Cicho podniosłem się z łóżka i podążyłem do garderoby. Wyjąłem torbę z ciuchami na próbę i ubrania na dzisiaj. Ubrałem się. Szybko pobiegłem do łazienki. Umyłem się i spojrzałem na przybory do włosów. Może serio mam lekką obsesje? Nie tam. Wyjąłem grzebyk i zaczesałem włosy do tyłu i nałożyłem trochę żelu. Wyszedłem z łazienki i chwyciłem w rękę torbę. Spojrzałem na dziewczynę. Jeszcze słodko spała. Podszedłem do niej i pocałowałem ją. Ona lekko się uśmiechnęła. Wyszedłem z pokoju. Chwyciłem ze stołu butelkę wody i podążyłem w stronę wyjścia. Wyjąłem z kieszeni kluczyki od auta i jednym przyciskiem otworzyłem samochód. Wsiadłem do niego. Przy okazji brama się otworzyła i wyjechałem z posesji. Jechałem prosto do budynku gdzie odbywały się próby. Pozostawiłem mój samochód na parkingu. Wszedłem do budynku. Na sali stał oczywiście już James.
- Oooo, nie przyjechałeś ze swoją dziewczyną? - zaczął się śmiać.
- Przymknij się - warknąłem. - Nie Twoja sprawa. Jak coś nie pasuje to nie rozmawiaj ze mną i już.
- Haha. Henderson, od kiedy udajesz "złego" ?
- Zamknij swoją gębę Maslow! Bo ci się tapeta rozmarzę!
Nagle do sali wszedł Kendall. W tym właśnie momencie James rzucił się na mnie.
- Chłopaki! James! Logan! - Kendall nas rozdzielił. - Znowu poszło o Veronicę?
- Wszędzie chodzi ze swoją panną - roześmiał się James.
- James! Weź to na serio denerwujące - Kendall spojrzał się na niego ostro.
- Kendall, ty nie bądź taki święty!
- Dobra - zielonooki spojrzał się na Jamesa. - Też czasami się śmieje z Loggiego i Veronici, ale nie tak by doszło rękoczynów.
Ja nie chciałem tego słuchać i poszedłem usiąść na schody.
Nie wiem czemu się tak upierają na mnie i Veronicę. Pewnie dlatego, że poznałem ją na obozie. Otrząsnąłem się. Wszedłem z powrotem na salę i zobaczyłem jak James leży na ziemi, a Kendall się coś do niego drze.
- James! Opanuj się w końcu debilu!
Wow, takie słowa od K3.
- Urgh - James podniósł się. - Mam dość pracy z wami! Jak będziecie coś chcieli jestem u siebie w garderobie.
- Ten znowu fochy strzela? - nagle zza czarnej kotary wychylił się Carlos.
Kendall pokiwał głową.
Podszedłem do Kendalla.
- Wiecie.. Co wy macie do mnie i Veronici? - spojrzałem na nich.
- Ja nic - westchnął Schmidt. - Ale to śmieszne, że masz dziewczynę z obozu fanowskiego.
Warknąłem. Każdy mi prawie to mówi. Nie musicie więcej wspominać, kurde. Ogarnijcie się z tym.
Ledwo co przetrwałem tą próbę. James cały czas się do mnie nie odzywał, a Kendall kazał nam się znowu "kumplować".
Wsiadłem do swojego samochodu i jak najszybciej chciałem być w domu. Po chwili znalazłem się na podjeździe do domu. Wstawiłem samochód do garażu i wszedłem do domu. Na kanapie siedziała Veronica i czytała książkę.
- Witaj, kochanie - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Cześć, jak było na próbie?
- Eh.. bywało lepiej.
- To znaczy? - dziewczyna spojrzała na mnie.
- Nie ważne... może powiem Ci, ale kiedy indziej.
- Jak wolisz - dziewczyna westchnęła. - Dobra, leć pod prysznic.
Posłusznie podążyłem na górę pod prysznic. Po jakiś 15 minutach nie śmierdziałem potem. Zeszłem na dół, a dziewczyna robiła to samo.  Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- A ty cały dzień to czytasz? - spojrzałem na książkę.
- Tak.
Spojrzałem na dziewczynę. Już dawno by się do mnie przytuliła. A teraz? Nawet zwykłego " Kocham Cię " . Pewnie to przez ten "incydent" ... Siedziałem obok niej przez najbliższe 30 minut. Tak jakby mnie nie było, urgh. Tego już za wiele!
- Zmieniłaś się - powiedziałem lekko.
- Możliwe - dziewczyna nie sprzeczała się.
- I to właśnie jest niepokojące.
- Czemu?
- Jak Cię poznałem byłaś inna. Po prostu miła, skromna dziewczyna, która kocha większość rzeczy i umie to wyrażać, a teraz? Jesteś inna. Gorsza.
- Inna? Może dla Ciebie. Ciężko teraz mi okazać uczucia osobie, która całowała się z kimś innym... - dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- Przecież mówiłem Ci, że to była kuzynka Kendalla!
- Mówiłeś.. ale to i tak nic nie zmieni.
Dziewczyna jakby posmutniała.
- Nie smuć się - westchnąłem. - Nie chce byś była smutna.
- Ale nie da się tak! - dziewczyna wybuchła.
- Da.. uspokój się - położyłem rękę na jej ramieniu. - Jeżeli kogoś kochasz na prawdę, przebaczysz mu. Więc, kochasz mnie na prawdę?
- Tak..
Widziałem, jak dziewczyna dusi w sobie łzy. Przytuliłem ją. W sumie to nie wiem czemu się tak rozkleiła. Kobiety są dziwne. Serio.
Siedziałem tak z nią godzinę. Poczułem się trochę zmęczony i położyłem się. Znowu spoglądałem w biały sufit i rozmyślałem.
----------------------------------------------------------------------------------
No hej :D Tym razem punkt widzenia Logana. Jak są jakieś błędy to przepraszam. ;)
Następny rozdział będzie.. nie wiem kiedy. :\

czwartek, 23 października 2014

7. Dla ciebie nie jestem już księżniczką

 Obudziłam się rano, w sumie było już po 8.Coś mi mówiło, że ten dzień nie będzie dla mnie najlepszy. Wiedziałam, że wybuchnie jakaś kłótnia. Logana już nie było. Słyszałam jak trzasnęły za nim drzwi. Wybiegłam na balkon, ale on nic. Niby spojrzał się na mnie, niby nie. Ale uznałam, że po prostu się spieszy. Ja szybko się zebrałam i popędziłam jak najszybciej do studia. Byłam tam przed 9. Szybkie przebieranki i make-up. Szybkie przemieszczenie się na plener. Było parę póz, zdjęć nie za wiele. Szczerze? Nie miałam co relacjonować. Sesja skończyła się o godzinie 16. O tej godzinie Logan kończył próbę, więc pomyślałam, że przejdę się tam.Gdy szłam zauważyłam Logana przed halą, gdzie ćwiczyli. Stał z Kendallem, Jamesem i jakimiś dziewczynami. Logan objął jedną z dziewczyn i zaczął ją całować. Obserwowałam go nie dowierzając własnym oczom. Nagle coś we mnie pękło. Pobiegłam do domu. Gdy się tam zjawiłam rozpłakałam się. Szybko się spakowałam i wybiegłam tylnym wejściem. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Zobaczyłam hotel. Poszłam do niego, zostawiłam rzeczy i znowu płakałam. Nie wiedziałam co czuje. Nagle dostałam sms'a od Logana.
" Gdzie ty jesteś?! Gdzie są Twoje rzeczy?! Wyszłaś bez powiadomienia mnie. Odpisz!"
Nie zbierało mi się na napisanie, ale jakby mu na mnie nie zależało to by chyba nie odpisał.Może faktycznie, zrobiłam za szybko ten krok? Nie wiem.
Siedziałam w hotelu przez najbliższą godzinę. Miałam 200 wiadomości na poczcie od Logana i ze 111 nagrań. Weszłam do łazienki. Otarłam z oczu łzy i zmyłam rozmazany makijaż.
- Widzisz? W co się wplątałaś? - mówiłam sama do siebie. - W Polsce miałaś wszystko. Byłaś mądra. A straciłaś rozum dla gwiazdora któremu przewraca się w głowie.
Poprawiłam makijaż i fryzurę. " Dasz radę, zapomnisz o nim". Choć nie da się zapomnieć o kimś, kogo tak bardzo się kocha. Wyszłam na miasto. Chodziłam po ulicach opuszczonych, nie sądziłam, że ktoś się tam pojawi. Szłam cichą uliczką. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Veronica..co się z Tobą dzieje?
To był Logan.
- Interesuję Cię to? - spojrzałam na niego ignorującym wzrokiem.
- Księżniczko..
- Dla ciebie nie jestem już księżniczką - powiedziałam.
- A kim? Nie wygadaj głupot..chce pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Co Cię ugryzło? Jeszcze wczoraj byłaś dla mnie miła..
- Oh. Teraz udajesz, że nie wiesz! Jak zwykle.
- Ale o co ci chodzi?!
- O coś. Jak się domyślisz, zadzwoń.
Pożegnałam go i poszłam dalej, udaje niewinnego. Nie wie niby o co chodzi. Hmm...
Była już noc jak wróciłam. Położyłam się, nie chciało mi się żyć. Nagle dostałam sms'a.
" Chyba wiem o co Ci chodzi.. Niech zgadnę. Widziałaś mnie i jakąś dziewczynę, tak?"
Logan się domyślił, wow.
" Tak, chodzi o to. Wytłumacz mi to! -.- " - odpisałam mu.
" Ta dziewczyna to kuzynka Kendalla. Jej marzeniem było się poczuć jak moja dziewczyna. Jak chcesz to zadzwoń do Kendalla. Wszystko Ci potwierdzi".
Nie wiedziałam, czy mam mu wierzyć czy nie. Z jednej strony nadal go kocham, z drugiej nie mam do niego zaufania. Weszłam do łazienki.Przejrzałam się w lustrze. Nie widziałam siebie dawnej - szczęśliwej, widziałam dziewczynę zamkniętą w sobie. Poszłam spać.
Obudziłam się wcześnie. O 6 rano na nogach. Wstałam powoli i spojrzałam się w okno. Widziałam świat, nie taki piękny jak zwykle. Poszłam obmyć się wodą. Nagle dostałam sms'a.
" Jeżeli nie chcesz...nie odzywaj się do mnie. Rozumiem Cię.Ale chce byś wiedziała, że dla mnie będziesz zawsze tą słodką, nieśmiałą dziewczyną z obozu w której się zakochałem. Mam nadzieję, że nie usuniesz tego lub nie oznaczysz jako spam. A tak w ogóle.. Dzień Dobry Księżniczko ... ♥ "
No.. trochę mnie to wzruszyło, że napisał dla mnie sms'a o tej godzinie. Postanowiłam przejść się na próbę. Ogarnęłam się. Weszłam do łazienki, spojrzałam na siebie. Odgarnęłam grzywkę i polakierowałam ją. Usiadłam na łóżku i jeszcze się zastanawiałam. Miałam w dłoni telefon z sms'em. Wybiła godzina 12. Postanowiłam pójść na próbę. Weszłam w mały korytarzyk ogromnej hali. Za chwilę ujrzałam wejście do miejsca, gdzie chłopcy ćwiczyli. Słyszałam,  że śpiewają. Weszłam.
Logan od razu mnie zauważył. Uśmiechnął się. Przerwał próbę i pobiegł do mnie.
- Veronica.. jednak się zjawiłaś.
- Tak.. chodź może porozmawiać gdzie indziej..
Poszliśmy do bufetu.
- No .. masz mi coś do powiedzenia? - Logan spojrzał się na mnie.
- Przepraszam...
- Moja księżniczka.. przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i nigdy Cię nie zostawię. Wracasz do domu?
- Możliwe...
Logan mnie przytulił. Chodź ja nadal nie byłam na 100% pewna czy mówi prawdę.
Wróciłam do hotelu i zabrałam rzeczy. Wróciłam do domu Hendersona. Logan wrócił z bukietem róż dla mnie. To było słodkie z jego strony. Zorganizował też wieczorek filmowy z horrorami.





_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że podoba wam się nowy rozdział :)

wtorek, 21 października 2014

6. Tu nie jest tak pięknie

Po kilku dniach w Los Angeles zobaczyłam, że tu nie jest tak pięknie. Na ulicach nie ma spokoju, nie tak jak czasami w Polsce. A Logan? Logan był zapracowany.. Codziennie miał próby. Przychodził na wieczór, kąpał się i szedł spać. Nie wiem, czy przez 2 dni zamieniliśmy chociaż 3 słowa. Miałam już tego dość. Próbowałam organizować czas, ale to się nie udało. Logan praktycznie mnie nie widział. Chodziłam całymi godzinami po mieście, czasami zjawiałam się na ich próbie. W końcu umówiłam się z Alexą - z którą po pewnym czasie się zaprzyjaźniłam.
- Rozumiem to - powiedziała Lex. - Masz jakiś talent czy coś?
- No, nagrywałam kiedyś covery...
- Idź do producenta muzycznego. Na głównej alei jest taki. Jeżeli mu się spodobasz - możliwe, że coś z tego będzie. Ty i Logan będziecie zajęci na jakiś czas.
- Dzięki.
Nie byłam pewna czy mam tam iść, nie chciałam. Wolałam z tym zaczekać.
Późnym wieczorem na reszcie zjawił się Logan, szybko poszedł się wykąpać i zszedł.
- Wow, dzisiaj się pokazałeś - roześmiałam się.
- Nie śmiej się...
- Niby czemu?
- Bo odwołam to, że wziąłem jutro wolne.
Objął mnie i pocałował.
- Jutrzejszy dzień..tylko ty i ja.. - spojrzał na mnie.
- Na reszcie..tęskniłam.
- To mam dla Ciebie złe informacje.
- Jakie?
- Trasa miała trwać tylko 2 tygodnie, a będzie trwać miesiąc!
- Nie wytrzymam tyle bez Ciebie.
- Spokojnie.
Logan wyjął coś z kieszeni. To były wejściówki VIP na wszystkie koncerty.
- Loggie, wiesz, że nie musiałeś.
- Musiałem. Też bym bez Ciebie długo nie wytrzymał. Ten tydzień był okropny.
Wtuliłam się w Logana..i chyba usnęłam. Rano obudziłam się na łóżku. Fajnie, że chciało mu się mnie nosić.Wstałam i zeszłam na dół. Zobaczyłam Logana w kuchni.
- Dzień Dobry, księżniczko. Wyspana?
- Możliwe.. Co robisz?
- Śniadanie dla Ciebie.
- Wiesz, że nie musiałeś, nie?
- Wielu rzeczy nie musiałem.
Po śniadaniu ja przedstawiłam pomysł Alexy Loganowi.
- No.. ja oglądałem Twoje covery i uważam, że to dobry pomysł.
- A ja nie jestem przekonana..
- Idź. Masz cudowny głos, jesteś utalentowana i piękna. Idziesz.
- Myślisz?
- Zaufaj mi.
- Pójdziesz ze mną? Proszę..
- Jasne.
Po godzinie byliśmy u producenta. Odsłuchał moje covery.
- Gratuluje... Dostała się pani do mojego grona młodych gwiazd.
Jezu. Nie wierzę. Krzyknęłam i skoczyłam na Logana.
- Będziesz miała jutro pierwszą sesje fotograficzną o godzinie 9.
Producent powiedział jeszcze parę rzeczy, po czym poszliśmy z Loganem.
- Mówiłaś, że się nie dostaniesz.
- Mówiłam, ale patrz. Zawsze gdy jesteś ze mną wszystko się udaje. Wszystko!
- Zdaje Ci się. Ja raczej przynoszę pecha.
- No to chyba nie mi.
Pochodziliśmy trochę z Loganem po mieście. Był już wieczór, ale Logan nie zaprowadził mnie do domu tylko do restauracji. Miał już zaklepany stolik. Ja nie chciałam jeść, Miałam w sobie pełno energii. Na szczęście Logan to zauważył i zabrał mnie na sale balową. Logan nie tańczył "wolnego". Pewnymi momentami już szczerze nie nadążał i musiałam zwalniać. Na koniec, byłam już zmęczona więc włączyli spokojną muzykę. Oparłam głowę na ramieniu Hendersona. Logan czule całował mnie po szyi. Chciałam już tylko wrócić do domu, sypialni i łóżka,



poniedziałek, 20 października 2014

5. Wszystko najlepsze w Los Angeles

Nareszcie znaleźliśmy się w Los Angeles. Uwielbiam to miasto. Musieliśmy jechać taxi. Logan mieszkał w nawet dużym domu z ogromnym ogródkiem. Obok furtki było wybite nazwisko Henderson. Drzwi do domu były w połowy ze szkła.
- Podoba się? - spytał się Logan.
- Bardzo..
- To dobrze. Będziesz tutaj zawsze mieszkała.
Zawsze? Hm..
Logan kazał położyć mi niektóre rzeczy na podłodze. Z ubraniami zaprowadził mnie do sypialni, w której była garderoba.
- Podoba się mojej księżniczce?
- Logan, nie nazywaj mnie tak.
- A jak mam Cię nazywać? Przecież jesteś księżniczką..
- No dobra, ale tylko ty możesz tak mówić.
- Wiadomo.
Logan niby przypadkowo pchnął mnie na łóżko. Spojrzał swoimi czekoladowymi oczami na mnie. Pochylił się i zaczął całować. Trwało to może z 5 minut, gdy zabawę przerwał nam telefon Logana.
- Przepraszam księżniczko, to menager, w sprawie trasy.
Logan odebrał, chodził do pokoju i tylko pomrukiwał. Gdy odłożył słuchawkę stał się trochę smutny.
- Co się stało? - spytałam.- Nic.. po prostu od jutra mam próby.Od rana. Nie będzie mnie do popołudnia. Czyli mało czasu z Tobą.
- Wieczory też są fajne..
- Kończymy to co zaczęliśmy?
- Jak myślisz?
Logan spojrzał na mnie i na chwilę poszedł do pokoju obok. Wrócił z butelką Jacka Danniels'a. Nic nie mówiłam. Po chwili nic już nie pamiętałam. Gdy się obudziłam było już rano. Strasznie bolała mnie głowa. Logan i ja byliśmy nadzy, a koło łóźka leżało parę prezerwatyw.
- Co tu się musiało dziać .. - szepnęłam.
Nie budziłam Logana, choć wiedziałam,że ma próbę. Ubrałam się i rozejrzałam się po domu. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam Loganowi kanapki. Sięgnęłam po laptopa i spędziłam przy nim 2 godziny, do póki Logan nie wstał.
- Dzień Dobry księżniczko. Nie wiesz co się działo w nocy?
- Nie, ale przypominam, że masz próbę. Zrobiłam Ci śniadanie.
- Kochana jesteś.
Pocałował mnie w policzek. Po paru minutach musiał iść na próbę.
- Wrócę po 16. Pa , kochanie.
Wyszedł.
Chciałam zastanowić się nad tym co stało się w nocy, ale nie mogłam. Musiałam dokładnie obejrzeć każdy kąt domu Hendersona, w sumie teraz i mojego. W domu było bardzo czysto. W łazience było pełno przyborów do włosów. Z 10 lakierów, 3 grzebienie... długo by tu wymieniać. Zauważyłam, że Logan wyjął moje zdjęcie i postawił przy łóżku, słodziak. Za domem było patio ze stolikiem i 2 ławkami. W ogrodzie było dużo drzew, ale było też miejsce na odpoczynek. Nareszcie była 16. Po paru minutach zjawił się i Logan.
- Witaj, księżniczko.  Tęskniłaś?
- Bardzo.
Przytuliłam się do Logana.
- Chyba nawet coś więcej niż bardzo. Idziemy dzisiaj do Carlosa i Alexy.
- Fajnie, o której?
- Za godzinę.
- Ja tu poczekam a ty idź się wykąp.
Carlos i Alexa mieszkali niedaleko, Na motocyklu trwało to chwilę. Byliśmy już u Carlexy.
- To Twoja nowa dziewczyna? - spytał Logan.
- Tak. Piękna jest, nie prawdaż?
- Logan.. - spojrzałam się na niego.
- Ej, a w ogóle to gdzie się poznaliście? - Lexi spojrzała na mnie.
- No..na obozie..
- Tym z Big Time Rush?!- podskoczył Carlos.
- Tak, coś nie pasuje?
Jeszcze troche siedzieliśmy u nich. Gdy powróciliśmy do domu, byliśmy troche zmęczeni całym dniem, więc jak najszybciej znaleźliśmy się w łóźku.

niedziela, 19 października 2014

4. Miła niespodzianka

Wróciłam do Polski. Logan do mnie nie dzwonił. Byłam trochę tym załamana. Tu niby wyznaje mi miłość, ale nie daje znaku życia.
- I jak było na obozie? - spytała się mnie przyjaciółka.
- Wspaniale, najlepiej.
- A co się tam stało, że tak zachwalasz?
- Pocałowałam Logana, cały czas z nim rozmawiałam, on wyznał mi miłość..
- Wow!
- Ale teraz on nie daje znaku życia.
- Nie przejmuj się. Pewnie zapomniał.
- Nie sądzę.
Nagle dostałam sms. Był od Logana.
" Gdzie dokładnie mieszkasz?" - taka była treść sms'a. Odpisałam mu szybko. Trochę mnie to zdziwiło. Moja przyjaciółka, Zuza poszła do domu, a ja zostałam sama z tym zastanowieniem. Po jakichś 2 godzinach ktoś zapukał do drzwi. Gdy otworzyłam nie dowierzałam własnym oczom, To był Logan. W ręku trzymał róże.
- Nie spodziewałaś się mnie tutaj,co? - zaśmiał się. - Te róże są dla Ciebie.
Wszedł do domu. Poszłam wsadzić róże w jakiś wazon.
- Logan, słońce, ale czemu tu przyleciałeś?
- Po prostu nie mogłem wytrzymać bez ciebie. Chce, byś wróciła ze mną do LA.
- Logan, ale już Ci mówiłam, że nie mogę.
- Veronika, ale proszę Cię. Chcesz bym się załamał?
- Nie chcę. Ale nie mogę być w Los Angeles.
- Proszę. Bez Ciebie na prawdę jest mi smutno.
- Logan.. podziwiam to, że się tu zjawiłeś i w ogóle.
Logan podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
- To co, jedziesz ze mną?
- Logan.. nie wiem..
Logan spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- No dobra, pojadę.
- Woo Hoo!!!
Logan podrzucił mnie do góry.
- Logan, proszę.
- Eh.
Postawił mnie na ziemi i klęknął.
- Będziesz moją dziewczyną?
- Jezuu, Logan.. jasne, że tak.
Logan pomógł mi spakować rzeczy, przy okazji parę psując, ale wybaczyłam mu to.
- Tylko szybko skoczę do rodziców i powiem, że wyjeżdżam.
- Mogę z Tobą?
- Okey.. Ale ostrzegam. Jeżeli będzie mój brat to nie będzie miło.
- Dam radę.
Pojechaliśmy do moich rodziców. Otworzyli mi, nawet nie pytając kim jest Logan.
- Cześć, to jest Logan, mój chłopak - wskazałam na Logana przytulając go.
- Ten z Big Time Rush?- spytała od razu moja mama.
- Tak, miło mi - Logan wreszcie coś powiedział.
- Chciałam wam tylko powiedzieć, że przeprowadzam się do Logana, do Los Angeles.
- Po co? - spytał mój tata.
- Jejku, no po to. Trochę bym z Polski miała daleko do Los Angeles.
Wyszliśmy z Loganem prosto na lotnisko, sprawdzić o której mamy lot. Los chciał, że miałam przy sobie torby z rzeczami a lot był za 30 minut. Podczas lotu z Loganem bardzo się wygłupialiśmy.
- To na prawdę super, że się spotkaliśmy.

3. Czy to już miłość?

Te 2 dni zleciały bardzo szybko. Ostatniego dnia była impreza. Długo rozmawiałam z Loganem przez te dni.
*Dzień imprezy*
Tego dnia nie spotkałam się jeszcze z Loganem. Cały dzień byłam w pokoju i pisałam bloga i szykowałam strój.Była godzina 16, a impreza była o godzinie 18. Zaczęłam się szykować. Założyłam sukienkę ( nowość, nie noszę sukienek ) różowo-czarną i czarne trampki. Włosy miałam na lekkie fale. Wyszłam idealnie przed 18. Przed budynkiem zobaczyłam Logana. Był ubrany w garnitur. Wyglądał po prostu bosko.
- Hej, Logan - podeszłam do niego.
- Cześć, Veronika.Wow.
- Co?
- Wyglądasz prześlicznie.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz wspaniale.
Logan złapał mnie za rękę. Poszliśmy do dużej hali niedaleko, gdzie była cała impreza. Wszyscy już się zjawili. Pod koniec imprezy chłopcy mieli zaśpiewać. Logan był tak jakby wpatrzony we mnie.
- Logan, cały obóz chodzisz tylko ze mną. Nie sądzisz, że to przesada?
- No, może trochę.Przepraszam.
- Za co?
- Za to, że się tak w Ciebie wpatruje. Po prostu jesteś przepiękna. Zakochałem się w Tobie jak tylko Cię zobaczyłem.
- Oo, Logan..
- Veronika, na prawdę Cię przepraszam. Chodź porozmawiać.
Logan zaciągnął mnie za scenę.
- Logan..wiesz, nie chce wracać do Polski.
- No to nie wracaj, na razie zamieszkasz ze mną.
- Ale muszę wrócić.
- Ale wrócisz do LA?
- Nie wiem - spojrzałam w oczy Logana. - Mam nadzieję, że tak. Ale nawet jeżeli nie, to obiecuje, że się jeszcze spotkamy.
- Będę za Tobą tęsknił.
Na chwile odszedł i podszedł do Carlosa, który był DJ'em. Wrócił do mnie i zabrał na parkiet. Można było usłyszeć spokojną muzykę.
- Veronika, kocham Cię.
Przytulił mnie, a po chwili pocałował. Do moich oczu napłynęły łzy, a serce zabiło szybciej.
Zaczęliśmy powoli tańczyć, a ja wtuliłam się w jego ramię. Za nie długo chłopcy mieli zaśpiewać, więc Logan poszedł się przygotować. Po chwili jednak Big Time Rush weszło na scenę. Mieli zaśpiewać " Time of our Life". Gdy zaczęli śpiewać Logan wskazał na mnie i uśmiechnął się. Po imprezie byłam bardzo zmęczona. Cały wieczór spędzony z najważniejszą osobą w twoim życiu. Zanim weszłam do pokoju, zatrzymał mnie Logan.
- Dobranoc, księżniczko.
Powiedział, pocałował mnie i odszedł.
Nie chciałam się obudzić.
*Następny dzień*
Obudziłam się wcześnie, zebrałam i schowałam ubrania i inne do torby. Siedziałam w pokoju, gdy już wszyscy wyszli na plac, ja też wyszłam. Po chwili podszedł do mnie Logan.
- Będę tęsknić- spojrzał na mnie czekoladowymi oczami,
- Ja bardziej, dziękuje za ten tydzień.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- No ja też.
Zawołali mnie do autobusu. Wyjęłam z kieszeni małą karteczkę i dałam Loganowi.
- Jak będziesz chciał, to zadzwoń. Nie ważne o której godzinie. Pa
Logan pocałował mnie, a ja szybko pobiegłam do autobusu.

2. "Przyjaciele? Przyjaciele."

*3 dzień obozu*
Logan coraz częściej ze mną rozmawiał, co wnerwiało większość dziewczyn. Tłumaczyłam im, że to nie moja wina, ale one nic.
- Logan! - krzyknęłam gdy zobaczyłam chłopaka.
- O, hej Veronika.
- Logan.. wszyscy są na mnie źli bo ze mną rozmawiasz. Wiesz, może lepiej będzie jak przestaniesz.
- Jak chcesz. Dobra, pa.
Henderson odszedł poprawiając włosy. Tak jak mu powiedziałam, by ze mną nie rozmawiał, tak zrobił.
- Czemu nie gadasz z Loganem? - spytała się jedna z dziewczyn.
- Wiele dziewczyn miało mi za złe, że z nim rozmawiam, więc poprosiłam go byśmy nie rozmawiali.
- Czemu? Tak słodko wyglądaliście razem.
- Słodko?
- No tak, dobra ja już muszę lecieć, miałam posprzątać stołówkę przed kolacją.
Dziewczyna szybko pobiegła w stronę hali. Ja chodziłam po okolicy rozmyślając czy dobrze, że tak powiedziałam Loganowi.To nie moja wina, że mnie polubił, a ja jego. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam Hendersona siedzącego na ławce z Kendallem. Podeszłam do nich.
- Logan, mogłabym cię prosić na słówko? To ważne.
Logan wstał i poszliśmy porozmawiać.
- Co chciałaś? Myślałem, że mamy nie rozmawiać ze sobą.
- No tak, ale..
- Ale co?
- Jedna z dziewczyn powiedziała, że razem "słodko" wyglądamy. I w ogóle dobrze mi się z Tobą rozmawia.
- Haha - roześmiał się. - Nie, no spoko.
- Więc znowu?
- Tak.
Skoczyłam Hendersonowi w ramiona. Nie wiem czemu. Po prostu byłam szczęśliwa, że nie odrzucił mnie jak śmiecia. Jeżeli coś nie pasuje innym dziewczyną to niech po prostu się na mnie nie patrzą. Momentami zdawało mi się, że Logan chce mi powiedzieć, że mnie kocha, ale jakoś nie może. A on sam pewnie się domyśla, że ja go lubię, lubię. Podczas kolacji jakaś dziewczyna trafiła mnie kawałkiem naleśnika. A co ja mogłam zrobić? Oddałam jej wylewając na włosy mleko. Logan przypatrywał się temu z uwagą, nic nie mówiąc. Po chwili zaczął się śmiać. Mnie i tą dziewczynę wygonili ze stołówki. Ja jak najszybciej poszłam się wykąpać. Naleśniki ze stołówki nie pachniały najlepiej. Później nie wychodziłam już z pokoju. Pisałam bloga, więc chciałam się skupić na nowej notce, gdy nagle usłyszałam pukanie. W drzwiach stał Logan.
- Idziesz się przejść?
- Nie mam ochoty. Chce skupić się na blogu.
- Oj, no weź. Nie będę sam łaził.
- A Kendall,James,Carlos?
- Oni nie chcieli ze mną iść. No, to.. idziesz?
- Pójdę.
Z Loganem na prawdę wspaniale się rozmawiało. Nie było po nim widać, że jest sławny i ma miliony fanek. Wyglądał, jakby widział tylko mnie.
- Co zrobisz jak obóz się skończy?- spytał.
- Wrócę do Polski.
- A co będziesz w niej robiła?
- Skupię się znowu na blogu i na coverach.
- Szkoda, że nie zostajesz w Los Angeles.
- Wolałabym tu zostać. Ale tam mam wszystko, no.. prawie wszystko. Rodzina, znajomi.
Logan jakby posmutniał.
- Nie smuć się. Mam nadzieję, że pojawię się jeszcze w LA.
- Nie smucę się.
- Jak to nie? Widać po tobie.
Było już późno jak wróciliśmy z Loganem. Dziewczyny dopytywały się co tak późno, co robiłam. Ja jednak nie chciałam udzielić im odpowiedzi. Nie mogłam usnąć. W ogóle nie spałam.
* 4 dzień obozu*
Gdy tylko na dworze zrobiło się jasno- wyszłam z pokoju. Chodziłam po placu, podśpiewując jak zwykle.
- Ranny ptaszek z Ciebie.
To był Logan.
- Po co tak wcześnie wstałaś?
- W ogóle nie spałam, no to co miałam robić.
- Ja też nie mogłem. Szczerze? Całą noc myślałem o Tobie.
- O mnie?
- No tak. Przez te 4 dni bardzo Cię polubiłem.
- Eh.. szkoda,że obóz kończy się za 3 dni.
Logan zbliżył się do mnie i pocałował mnie.
- Nie sądzisz, że to zaszło za daleko?
- Ale co?
- No to. Ty mnie prawie nie znasz. No ja Ciebie znam dobrze, przynajmniej to co powinnam wiedzieć wiem.
- Może i masz racje. Przyjaciele?
- Przyjaciele.
Przytuliłam go. Z moich oczu kapnęło parę łez, nie wiem czemu.

sobota, 18 października 2014

1. Obóz

- Tak!- krzyknęłam wysiadając z autobusu wycieczkowego. Nie codziennie jedziesz na obóz fanowski do Los Angeles. Szczególnie z Polski. To cud, że wygrałam te bilety.
Z autobusu "wyciekło" grono nastolatek, dziewczyn w moim wieku ( ponad 20 lat ). Wszystkie stanęłyśmy na ogromnym placu. Po chwili ku moim oczom pojawiło się 4 przystojniaków.
- Witajcie, kochane Rushers! - wykrzyknęli chłopcy.
Tak, to był obóz z Big Time Rush. Chłopcy podzielili nas na grupki. Ja byłam w grupie, w której przewodniczył Logan Henderson. Zwołał grupkę dziewczyn na bok. "Przeleciał" palcami po swoich ciemnych włosach. Jego ciemne oczy "liczyły" dziewczyny stojące przed chłopakiem. Ja stałam na samym początku i patrzyłam w jego czekoladowe oczy.
- Jest was 10. Mało. Więc tak. Wy, kochane - pokazał na dziewczyny - mieszkacie w tamtym budynku. Ja też w nim mieszkam, zaraz was podzielę do pokoi.
Henderson zaprowadził nas do pokoi. Wieczorem było ognisko, gdzie wszyscy mogliśmy się poznać. Ja byłam jako jedyna chętna do pomocy przy rozstawianiu. Przyszłam za wcześnie, więc chodziłam po całym placu podśpiewując " Time of our life".
 - Ładnie śpiewasz.
Usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Logana.
- Jeju. Długo tu stoisz?
- Dosyć długo, by posłuchać Twoich śpiewów - roześmiał się. - Chodź po drewno na ognisko.
Rozmawiałam z nim jakby z kumplem, nie tak jak dziewczyna spotyka swojego idola. Trochę nam się zeszło przy noszeniu drewna. Podczas ogniska tak jakby nie było tego spotkania. Ale jednak nie. Kendall Schmidt wymyślił,że będzie taka rywalizacja. Każdy z chłopaków miał wybrać dziewczynę która zaśpiewa z nim. A kogo wybrał Henderson? Mnie.
- Logan, ale ja nie dam rady! - zaciągnęłam go na bok.
- Veronika - *jezu zapamiętał moje imię* - słyszałem jak śpiewasz. Dasz radę. Wierzę w Ciebie, kochana.
- Zrobię to dla Ciebie i dla innych Loganators.
Oczywiście, musiałam zaśpiewać "Time og our life". Wygraliśmy. Wszyscy się cieszyli, najbardziej Logan, który co chwile podrzucał mnie do góry. Wróciliśmy do budynku. Miałam wchodzić do pokoju,ale zawołał mnie Logan. Poszłam do jego pokoju.
- Chciałeś coś?
- Chciałem pogratulować..i pogadać.
Logan usiadł na łóżku a ja obok niego.
- Skąd ty w ogóle jesteś? - spytał.
- Z Polski, dokładniej z okolic Warszawy.
- Ja też tak jakby jestem z Polski.
- Nie musisz mówić, wiem o tobie wszystko.
Po co Loganowi to, skąd jestem? Cały wieczór ze mną rozmawiał,teraz takie pytanie...
- Logan, a po co Ci to skąd jestem?
- Po nic, tak się pytam.
Nagle zrobiło się cicho. Patrzyłam w czekoladowe, świecące oczy Logana. On patrzył w moje. Pochylił się na de mną... pocałował! Po chwili jednak ja nie wytrzymałam i odskoczyłam, uciekłam do pokoju. Nie rozmawiałam z nikim.
*Następny dzień,rano *
Słyszałam pukanie do drzwi. Wychyliłam się z za kołdry i zobaczyłam, że Logan wchodzi do pokoju.
- Wstajemy. Śniadanie będzie w hali obok.
Spojrzał na łóżko gdzie spałam. Gdy tylko wyszedł z pokoju szybko wyszykowałam się i poszłam na dwór przed hale. Zobaczyłam Logana. Przecież nie będę uciekać.
- Hej, Logan.
- Cześć. Myślałem, że się do mnie nie odzywasz.
- Nie miałam. To trochę dziwne, jak całujesz się z Idolem.
- Oj tam. Nie ważne.
- Ale to będzie najważniejszy dzień mojego życia, nie tak jak u Ciebie...
- Nie marudź. Za śliczna jesteś na bycie marudą.
- Śliczna?
- Tak. Chodź, bo nie zdążymy.
Poszliśmy. Po śniadaniu były jeszcze warsztaty muzyczne. Logan wtedy zachowywał się jakby mnie nie znał.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodoba wam się moje opowiadanie :)

Wstęp :)

Hej :) Więc tutaj będę pisała opowiadanie o BTR, szczególnie Loganie :) A tutaj jeszcze takie xD