Batman Logo

sobota, 7 lutego 2015

17. Teraz liczysz się tylko ty

*Logan*
Nienawidzę prób! Wolałbym sobie poleżeć z moją księżniczką na plaży. I jeszcze James. Ale to dziwne, dzisiaj jest jakiś spokojny i w ogóle opanowany. Raz tylko się ze mną pokłócił, bo go walnąłem. Sam się prosił, proszę bardzo. Na szczęście teraz mam przerwę godzinną. Nareszcie! Mogę iść do domu i zobaczyć Veronicę, a nie. Szybko się przebrałem i już miałem wychodzić, ale ktoś mi w tym przeszkodził.
- No witaj, słońce - ten jej przesłodzony.
- Wynoś się, Makenzie - warknąłem. Kurwa, jak jej nienawidzę. Jak jej powiedziałem, że z nią zrywam oszalała.
- Hm.. ja? Nie. Wynosi się Veronica. Będziesz mój.
- Nie zrobisz jej nic. Chłopaki!
Nim się obejrzała, kumple stali już przy mnie i piorunowali dziewczynę wzrokiem. Czy jej się do cholery np. James nie może podobać, tylko ja? Eh, wiadomo - przystojniak ze mnie.
- Makenzie, idź stąd - warknął Carlos. W sumie nie wiem czemu, bo zawsze lubił Mak.. czyżby zmienił zdanie?
- Oh, Carlito.. I ty przeciwko mnie? - zachichotała.
- Zaraz jej przypierdolę patelnią! - krzyknąłem, kurwa! Ale ona wkurzająca. Serio mówiłem z tą patelnią.
- Logan, uspokój się - szepnął Kendall.
- Jak mam się uspokoić?! - rzuciłem i rzuciłem się na dziewczynę, ale nawet jej nie dotknąłem. Nie uderzę dziewczyny, taki jestem. Wycofałem się i wyszedłem tylnym wyjściem. Nie chce mi się z nią rozmawiać, jest okropna. Czasem mam ochotę jej tak mocno przywalić patelnią. Ale tego nie zrobię.
Gdy miałem wychodzić dogonił mnie Kendall.
- Stary, czemu poszedłeś?
- Bo ta laska mnie wpienia.
- Dobra, spoko - westchnął blondyn.- Lepiej szybko jedź do domu. Mówiła, że zrobi jej i Tobie coś okropnego.
- Dobra.. Eh.. to ja lecę. Do jutra - pożegnałem się i wyszedłem.
Przed halą stało parę taksówek i szybko wsiadłem do jednej. Podałem adres i ruszyliśmy. Nie boję się Makenzie, ale boję się o Veronicę. Ręce mi się całe trzęsą, matko.
Wysiadłem z taksówki i jak poparzony pognałem do mieszkania dziewczyny. Otworzyłem drzwi, a dziewczyna siedziała z jakąś blondynką na kanapie i obie się śmiały. Gdy mnie zobaczyła od razu była przy mnie.
- Hej, słońce - przywitała mnie całusem.- To jest Zuza. Zuza to Logan i tak on zna Jamesa.
- Cześć - odwzajemniłem całus po czym przywitałem się z drugą dziewczyną.
Usiedliśmy na kanapie. Objąłem brunetkę ramieniem.
- Logan - zaczęła Veronica.- Zuza jest moją przyjaciółką. Zuza, to jest mój chłopak - szepnęła jej coś na ucho po czym znowu mówiła normalnie.- Logan.
Później trochę gadaliśmy, aż w końcu zapomniały o mojej obecności. Jak tak można. Wpatrywałem się w Veronicę, aż w końcu zasnąłem. Zanudziło to mnie. A o czym gadały? O Big Time Rush i o Polsce. Hmm, ciekawe tematy.
** 2 godziny później.
Obudziłem się na kanapie. Byłem przykryty miękkim kocem, a głowę miałem na kolanach Veronici.
- Widzę, że mój śpiący królewicz wstał - zachichotała.
- Tak, tak. Śmiej się - westchnąłem.
- Może byś wstał? Jest prawie, że 15. Trzeba coś zjeść.
- To co dziś na obiad? - spytałem, po czym pocałowałem ją w policzek.
- Hm.. no nie uwierzysz, ale umiem coś ugotować.
- A będzie to..?
-  Sushi!
Jezu!!! Ta kobieta umie robić sushi, bóg mi ją zesłał na prawdę.
- Sushi!! - wyskoczyłem z łóżka i zacząłem się smiać.
- Tak, tak. Oby dwoje kochamy sushi, ale jak mi zepsujesz mieszkanie to Cię zabije - uśmiechnęła się.
- I tak mieszkasz u mnie - zaśmiałem się.
Dziewczyna stała przy blacie kuchennym. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Ta tylko zachichotała.
- Pomógł byś?
- Ale już dużo tego - westchnąłem.
- Ale ty duuużo jesz. Chyba, że idziesz na dietę.
- Na dietę? Okay.
- Taa, już to widzę - zaśmiała.- jak nie jesz hamburgera w Burger Kingu.
- Założymy się? - spytałem, a ona tylko uniosła brew.
- Jasne. Okay. O nic. O honor, a teraz idź bo przeszkadzasz.
Pocałowałem ją w policzek i odszedłem. Usiadłem na kanapie i sprawdziłem komórkę. Cholera! Przecież próba mnie minęła. Dobra, pominę to. Powinni mnie zrozumieć, przynajmniej chłopaki.
*Veronica*
Mhm.. już widzę jak on jest na diecie. Dobra, nie śmiej się z biednego Logana. Co chwilę chichotałam, a chłopak posyłał mi dziwne spojrzenia.
- Już, zaraz będzie - zaśmiałam się.
Wzięłam talerze, pałeczki do sushi i tackę z jedzeniem. Ustawiłam japońską potrawę i ostatni raz spojrzałam na chłopaka. Oczy mu się świecą, zje wszystko.
15 minut później, byłam mega zdziwiona! Było 30 kawałków, a zjadł tylko 15.. nie, no podziw.
- Wow - szepnęłam, po czym wtuliłam się w niego.
- Mówiłem - pocałował mnie w głowę.- Teraz będziesz mieć karę.
- Hę? Ciekawe jaką - zaśmiałam się.
- Oh, zobaczysz.
Dobra, teraz się boję. Na prawdę. To je Henderson, tego nie ogarniesz.
- Hm.. boje się - wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Ten zaczął się śmiać jak opętany.- Co cię tak śmieszy?
- Bo powinienem być na próbie, a siedzę tu z Tobą.
- Haha. I co? Wolisz być ze mną?
- Jasne, zawsze.
Chłopak położył się na kanapie, a ja ułożyłam głowę na jego torsie. Nie wiem kiedy, ale usnęłam.
**
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na telefon - prawie 18. Chłopak nadal spał. Trochę się bałam. Mieszkało tu mało osób i nigdy nikt do nikogo nie przychodził. Zuza miała iść na spotkanie do rodziców, Wsłuchiwałam się w to pukanie jak zahipnotyzowana.
Po 20 minut się wkurzyłam. No kto puka zapewne ponad 20 minut?? Ksiądz, psychopata, ktoś wkurzony na maxa. A ksiądz odpada, zostają 2 opcje. Lepiej obudzę Logana..
- Logan.. - zaczęłam szeptać.- Wstawaj... ktoś puka.
Ten jednak się nie obudził... Pocałowałam go i stuknęłam w policzek.. Otworzył oczy, a ja pokazałam, by był cicho.
- Hm..?? Co jest takie ważne, że mnie obudziłaś? - ziewnął.
- Ciszej... Ktoś puka, nie słyszysz?
Logan na chwilę wsłuchał się.
- Tak, słyszę. Nie możesz sprawdzić kto to?
- Niee, bo się boje - odrzekłam.- Ten ktoś puka około 30 minut.
- Okaay - zdziwił się.- Wizjer działa?
- Tak, a co?
- Pójdę zobaczę.
Chłopak ledwo wygramolił się z łóżka. Podążył do drzwi. Gdy spojrzał w wizjer stanął jak wryty, a po chwili siedział na ziemi.
- Logan..? - szepnęłam, jednak nie otrzymałam odpowiedzi.- Logan...
Chłopak wstał i usiadł na kanapie,
- Kto to? - spytałam.
- Makenzie - chłopak schował głowę w moje włosy.
Makenzie.. hm.. co...cooo...że co?! Skąd ona,...ma mój adres?! E.... To pewnie sprawa chłopaków, Alexy lub Logana! Haha! Chłopak chyba płakał, bo co chwilę czułam coś mokrego w okolicy szyi. W końcu pukanie ustało. No.. pukać godzinę.
- Logan? - "oderwałam" jego głowę od moich włosów.
- Przepraszam - wymamrotał.- Makenzie pojawiła się pod koniec próby. Ale nie wiem skąd ma Twój adres.
- Oh, Logan - teraz to mnie wywaliło.
- Wiem! Powinienem Ci to powiedzieć.. ale nie mogłem.. nie wierzyłem Mak, że tu przyjdzie.. bo do cholery skąd ona może znać Twój adres?! Nie wiedziałem.. po prostu.. Przepraszam.
- Logan.. nic się nie stało, ale.. Eh...
Nie wiedziałam co powiedzieć. Makenzie u mnie.. I co do cholery ona w Polsce robi?! No.. jej brakowało..
- Co ty na to, by się przejść? Jest piękna szarówka - zaśmiał się brunet.
- Okay, ale nie napadnie na nas żadna Twoja była??
- Niee, a nawet jeżeli to co? Teraz liczysz się tylko Ty - powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek.
- Mhm... ładny spacerek, słońce - zachichotałam.
- No to zakładaj kurtkę i buty i idziemy.
Ubrałam się i wyszliśmy. Pokierowaliśmy się w strone parku, który znajdował się niedaleko. Lampy idealnie oświetlały alejki, drzewa i stylizowany na "stary" styl ławki. Było bardzo romantycznie. Kocham takie klimaty.. a przy Loganie.. Nie wiem czemu, ale on rozglądał się tylko na około, a gdy tylko liście zaszumiały on od razu momentalnie mnie przyciskał do siebie. Czy on się boi Makenzie?
- Logan.. uspokój się.. W parkach żyją wiewiórki, a po za tym to pewnie wiatr - uspokoiłam go.- Usiądźmy.
- Okay.
Znaleźliśmy ławkę na początku parku. Nie chciałam Logana stresować i zaszywać się w boczne uliczki. Ławka była dobrze oświetlona, nie ma szans by nas zaatakowała. Poza tym chodzi tu wiele ludzi.
- Logan.. nic nam nikt nie zrobi - powiedziałam, gdy przytulił mnie mocniej.
- Nie może nic Tobie zrobić - westchnął.
Siedzieliśmy przez 20 minut w ciszy. Patrzyłam w jego czekoladowe oczy. Nie były takie szczęśliwe, jak wtedy gdy go poznałam, czy nawet wczoraj. Były wręcz smutne, zaniepokojone. Pogłaskałam go po włosach, a on nawet nic nie powiedział. Patrzył się w ziemie, co chwilę rozglądając się na boki. Nagle jego wzrok utkwił na moich oczach, a potem ustach. Nasze twarze zbliżyły się do siebie. I co? Całus. Ale taki namiętny. Kocham to. On świetnie całuje, najlepiej.. Nagle usłyszałam za sobą głos:
- Tu są nasze gołąbeczki!
Była to Alexa z chłopakami. Cholera, taką fajną chwilę przerwali, no.. Świetni są!
Oderwałam się od chłopaka i przywitałam z przyjaciółmi. Chłopaki od razu zaczęli serię pytań do Hendersona, a my z Lex usiadłyśmy na ławce na przeciwko.
- Słyszałam, że pojawiła się Makenzie.. i że była u was - skąd Alexa wie, że Mak u nas była?!
- No tak..
- Jestem na nią cholernie zła! Prosiłam tyle razy, by chociaż tego związku nie zniszczyła, a później niszczyła szczęście innych - w głosie blondynki można było słyszeć gniew.
- Nie złość się.. To Twoja siostra.. - próbowałam uspokoić przyjaciółkę.
- Ale ją prosiłam. Jesteś ważniejsza od niej - rzekła, a mnie zamurowało.
- Ej.. czekaj..Co?!?! - krzyknęłam, aż Logan odepchnął chłopaków zasłaniających mu widok.
- Tak.. Makenzie próbowała się wgnieść w nasz związek, a potem odebrać mi Carlosa. Zdarzało się to wiele razy.. Od tej pory powiedziałam, że ona nie może nikomu tak zrobić! Nigdy. A jak zniszczy Twój związek z Loganem... Nigdy!
Jezu. Zamurowało mnie. Spojrzałam na swojego chłopaka. Przysłuchiwał się naszej rozmowie, bo wpatrywał się ze zdziwieniem w Alexę. Nie wierzyłam w to, co mówi Alexa, ale była moją przyjaciółką. Nie mogła mnie okłamać.
Dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech. Lubię kiedy się uśmiecha. W ogóle lubię jak ludzie się uśmiechają, a nie wiecznie płaczą. Może to dlatego, że ja też często płakałam. W Polsce te wspomnienia są jeszcze gorsze.
- Wszystko w porządku? - z myśli obudził mnie głos przyjaciółki.
- Jasne.. trochę się zamyśliłam. Gdzie chłopaki? - spojrzałam się na ławkę na przeciwko.
- Nie wiem, nawet się nie zorientowałam. Idziemy? Pewnie poszli do sklepu.
- Oh.. już widzę jak wymawiają Polskie słowa.. - zaczęłam się śmiać, a blondynka ze mną.
Wstałyśmy z ławki i podążyłyśmy do sklepu. Stali tam oczywiście nasi chłopcy. Kupujący. Loganowi szło najlepiej, a najgorzej Jamesowi. Cały czas coś źle wymawiał, nie próbując nawet się postarać. W końcu chłopcy wyszli, a my dwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Ejj, czemu się śmiejecie? - spytał zbity Kendall.
- Oh, nie umiecie Polskiego. Temu - ledwo co utrzymałam się na ziemi.
Poczułam, że ktoś mnie przytula. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego kochanego Logana. Pocałował mnie w policzek, po czym oparł głowę na moim barku.
- Nie za wygodnie Ci, skarbie? - spytałam, a ten tylko się uśmiechnął.
Wszyscy na nas patrzyli. Miałam ochotę im coś wykrzyczeć, ale Logan mnie uspokaja. Gdybym mogła to bym usnęła, ponieważ chłopak mruczał mi do ucha. W końcu wszyscy się rozeszli, a my powoli wróciliśmy do domu. Od razu zażyłam kąpieli. Wlałam do wanny ciepłej wody. Rozebrałam się i zanurzyłam się w ciepłej cieczy. Powoli zamknęłam oczy. To wszystko mnie odurzało i odpłynęłam. Wszystko przed moimi oczami... Polska... ojciec... wszystko.. i nagle obóz z chłopakami.. Logan.. tak..Logan. To jak ta jedna dziewczyna powiedziała, że wyglądamy słodko razem.. wszystko jest dziwnie poukładane.. Nie.. albo.. Się pogubiłam. Tyle się zdarzyło spraw...
Z moich myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Zasnęłaś tam czy co? - kto inny mógł się o to pytać? No kto? Logan!
- Żyje.. zamyśliłam się.
Po tych słowach wyszłam z wanny. Wytarłam się i ubrałam w za dużą bluzę Logana, którą od niego podkosiłam i szorty. Wyszłam z łazienki i pokierowałam się do łóżka, w którym wylegiwał się mój chłopak.
- Czy to moja bluza? - spytał, gdy ułożyłam głowę na jego torsie.
- Tak. Teraz zauważyłeś?- zachichotałam.
Ciepło chłopaka i to, że co chwilę mruczał mi do ucha (to dziwne, ale fajne) spowodowały moje zaśnięcie.
************************************************
Przychodzę z rozdziałem! Będą co niedzielę jednak, mam za dużo nauki. Jak wam się podoba? ;D Veronica jest trochę zagubiona :\ XD Bye! ;*

niedziela, 1 lutego 2015

Ważna notka!!! Nie omijaj!!!

Ważna notka co do rozdziałów:
Brak mi trochę weny, mam tylko zarysy co do rozdziałów. Będę wstawiała rozdziały co sobotę. Jeżeli przyjdzie mi wena, będą częściej.