Batman Logo

czwartek, 29 stycznia 2015

Usunięty rozdział..?!

Hej ;*
Został usunięty rozdział 17. Dlaczego? :
Pisałam go na telefonie, nie wiedziałam jak to wygląda na ekranie laptopa bądź ekranie od komputera. Koleżanka zwróciła uwagę, przyjęłam to dobrze. Dzisiaj sprawdziłam ten rozdział. Tak! Wyglądał fatalnie. Usunęłam go. Jest pisany od początku i powinien pokazać się najpóźniej w sobotę.
Kocham was! xx

niedziela, 25 stycznia 2015

16. O, słodka Polsko.

** czwartek, godzina 18.
- Za 30 minut lądujemy na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie - obudził mnie stanowczy, męski głos. Przeciągnęłam ręcę do góry i wyjrzałam przez okno w samolocie. Dookoła chmury i pare budynków. Nuda. Alexa siedzi obok, ale też śpi. Wszyscy śpią w samolocie? Chyba tak. Podniosłam z kolan słuchawki i wsadziłam je do uszu. Leciała jakaś piosenka. Chyba Megan Trainor ją śpiewa, nie wiem. Odblokowałam ekran telefonu. Kurwa! 3 nieodebrane połączenia. Jestem w samolocie, nie zadzwonię. Włączyłam wi-fi i po chwili połączyłam się z siecią. Weszłam na twittera. Jakieś głupie zdjęcia..oo... Post od Logana : " Za 2 dni koncert w Polsce! To takie ekscytujące! Nie mogę się doczekać! @heffrondrive @jamesmaslow @carlospena @veronicaoffkw @alexavega" No,no. Ekscytujące? A czy ja wiem. Przesadza trochę, biedak. Ale nie.. Zobaczę go! Nareszcie. Wspaniale. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle dostałam wiadomość z messengera:
(Kendall-K)
K: Hej. I jak? Już wyruszyłaś? :D
J: . Tak. A co? 
K: Bo Twój 'chłoptaś' siedzi i cały czas o Tobie nawija.
J: Słodko, jezuu chce już sobotę.
K: On też się nie może doczekać. Chcesz z nim porozmawiać czy zostawić w niepewności?
J: Niepewność.
Nie otrzymałam niestety odpowiedzi. Ehh, szkoda. Dobra, zobaczysz go już jutro wieczorem.
- Ejj, z kim pisałaś? - spytała się blondynka siedząca obok.
- Z Kendallem.
- Uuu, zdradzasz Logana? 
- Dobrze się czujesz, Lexi?- spytałam jak najbardziej oburzona.
- Nooo, jasne - zachichotała.- Żartowałam.
- No, mam nadzieję.
Nagle usłyszałam stanowczy głos.
- Za 10 minut lądujemy, prosimy o zapięcie pasów.
Sprawdziłam swoje zapięcie. Wszystko zapięte. Jezuś! Zobaczę Logana, nareszcie. Strasznie za nim tęsknie. To dziwne, bo z moimi innymi się tak nie związałam. W sumie, on jest wszystkim co mam, przynajmniej tym najważniejszym. Najkochańszym misiem. 
Patrzyłam przez okno. Na jednym z pasów startowych startował samolot, tu biegł jakiś facet. Haha, śmieszne. Chłopaki powinni być teraz w drodzę na samolot, ehh. 
Po chwili wyszliśmy już z samolotu i skierowaliśmy się w stronę tej dziwnej taśmy na której były bagaże. Po krótkim czasie odnalazły się nasze walizki, różowa i czarna. 
- Taxi przyjedzie za parę minut, musimy poczekać - westchnęła PenaVega.
- Okay - westchnęłam.
Spojrzałam w stronę wejścia głównego. Czy..?! Czy to Logan?! I Carlos?! O ja pierdole, co oni wymyślili?! 
Henderson uśmiechnął się i po chwili ściskał mnie w swoim objęciu.
- Witaj, moja mała księżniczko - złożył pocałunek na moich ustach.
- Logan - szepnęłam.- Tęskniłam, kochanie.
Po plecach poklepała mnie przyjaciółka.
- Emm... Nie chce wam przeszkadzać zakochańce moje, ale jesteśmy w miejscu publicznym. 
Spostrzegłam się, że prawa ręka Logana dotykała mojego tyłka. Szturchnęłam go, a on się natychmiast opanował. Złapał mnie za rękę. W drugą dłoń wziął moją walizkę. Pokierowaliśmy się do taxówki, która pojechała gdzie? Do mojego starego mieszkania, którego nie sprzedałam. 
- Logan, ale ja nie mam kluczy - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się przy drzwiach. 
- Ale ja mam. 
Włożył do zamka kluczyk i go przekręcił. Weszłam do mieszkania. Tyle wspomnień. Tyle złych wspomnień. 
Poczułam jak chłopak obejmuje mnie delikatnie od tyłu i całuje w ucho.
- A może przeniesiemy się do sypialni, co kotek? - wyszeptał.
- Logan, bo ja Ci chciałam coś..no..powiedzieć.
- Czy to bardzo ważne?
- Na pewno ważniejsze niż uprawianie seksu.
- Ehh, no okay - westchnął.
Usiedliśmy na kanapie obok siebie. Objął mnie ramieniem i pocałował w polik. 
- Nie zastanawiałeś się, że jesteśmy ju ż ze sobą około 2 miesięcy, a nigdy nie mówiłam Ci o rodzicach,ani nic?
- Czasami się zastanawiałem.
- Bo ... Jak miałam 3 lata moja mama miała innego mężczyznę. Traktował mnie jak powietrze, a jak mnie widział, to jak intruza. Kogoś, dla kogo nie ma miejsca. Jak miałam 7 lat moja mama zginęła w wypadku samolotowym. Ojczym winił i wini mnie o śmierć matki. Szybko znalazł sobie jakąś ździrę. Lafiryndę rodem z filmu porno. Nienawidziłyśmy się. Kiedy zrobiłam coś źle, biła mnie albo krzyczała na mnie,co doprowadzało mnie do dziwnych faz - przystanęłam. Logan przytulił mnie mocniej.- Gdy miałam 11 lat ojczym, ja i Karolina, bo tak nazywała się ta lasia, pojechaliśmy nad morze. Gdy oni całowali się na plaży, ja uciekłam do pokoju. Gdy wkońcu wrócili, Ojczym zabrał mnie do łazienki - w moich oczach pojawiły się łzy.- I mnie..zgwa...zgwałcił. Kazał nikomu nie mówić. Bałam się. Ale moja ciocia zauważyła moje dziwne zachowanie i zabrała mnie do siebie. Jakiś rok temu ojczym wznowił ze mną kontakt i wysyłał mi liściki z pogróżkami. Przestałam wychodzić z domu, studia zdawałam online, aż do obozu...
Otarłam oczy z łez. Chłopak przytulił mnie mocniej.
- Jesteś drugą osobą, z którą mam taki bliski kontakt.. Której pozwalam się dotykać od samego początku poznania..
- Moja kochana- wyszeptał.- Nie pozwolę nikomu by Cię skrzywdził, przysięgam.
- Logan, ufam Ci. Nie musisz przysięgać, wystarczy, że tu będziesz ze mną.
- Będę z Tobą - powiedział.- Czyli z moich planów nici? 
- Raczej nie, też tęskniłam - zachichotałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył delikatnie. Zaczęliśmy się całować. Rozbierać. Aż w końcu zaczęliśmy. 
** godzinę później.
Obudziłam się z głową na klatce piersiowej Hendersona. Wygodnie. Nie wiem, kiedy usnęłam. Jakbym straciła na chwile pamięć. Spojrzałam na podłogę. Pełno prezerwatyw. Co my do cholery robiliśmy?! O kur.. W naszych nogach leżała butelka Whiskey. To wszystko wyjaśnia. 
- Obudziłaś się? - usłyszałam głos mojego chłopaka. 
- Tak.. Loguś..co my robiliśmy? 
- Nie wiem... Ale chyba poszaleliśmy, kochanie- pocałował mnie w ramię. 
Chwyciłam z szafki nocnej telefon. Cholera, 30 połączeń od Alexy. Wybrałam jej numer i zadzwoniłam.
- No heej, żyjecie?! - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Nie wiem. Ale raczej poszaleliśmy. 
- Moje gołąbki. To ja nie przeszkadzam. Paa.
Rozłączyłam się. Wyłączyłam telefon. Położyłam głowę spowrotem na torsie Hendersona. 
- Mmm, kotek.. - pocałowałam go.
- Taak, moja mała księżniczko? 
- Nic. Chciałam się upewnić czy jesteś.  
Wtuliłam się i zasnęłam.
*Logan*
Jezu.. Domyślałem się, że ma nieciekawą historię, ale, że aż tak?! Już wiem, dlaczego nienawidzi, gdy ją opuszczam. Zabije tego gnoja, co ją zgwałcił. Adres jeszcze pamiętam, rano się tam wybiorę. Nie będzie tak milutko. 
Spojrzałem na zegarek. Prawie 21. Veronica już usnęła, a ja rozglądam się po suficie. Moja mała księżniczka. Ten chuj pożałuje. 
** Następny dzień
Obudziłem się o 6 rano, co jest dla mnie nowością, ale to normalna godzina podczas trasy. Za parę godzin próby, o matko. Nie wyrabiam. Jeszcze James! On jest z tej bandy najgorszy. Wsumie nie wiem czemu tak nie znosi mojego i Veronici związku. Ale to James, wiecznie skupiony na sobie. Jedyny poważny związek miał z Halston, ale to było daaaawnoo, dawno temu. Teraz tylko łazi po pubach i podrywa laski. Pewnie mi zazdrości. Ale duma mu nie pozwoli. 
Dziewczyna leżała obok mnie, więc bez problemu mogłem wstać. Wziąłem z podłogi moje bokserki i je założyłem. Ubrałem się. Kur... Przecież nie ma nic w lodówce. Mam trochę kasy przy sobie, więc pójdę do sklepu. Zostawiłem kartkę i wyszedłem. Gdy wyszłem na ulicę zaczepiła mnie dziewczyna. Fanka. Podpisałem jej kartkę ze zdjęciem i strzeliłem focie. Po tym od razu wszedłem do sklepu. Kupiłem sok pomarańczowy, bułki i dżem. Veronica uwielbia kanapki z dżemem. Kurde, nie łapie się w tych polskich literach. Są śmieszne i trudne do wymówienia. Ale jak masz polskie korzenie i mieszkasz z Polką to jest minimalnie łatwiej. 
Po chwili znów znajdowałem się w budynku. Drzwi były otwarte, co znaczyło, że dziewczyna wstała. Gdy wszedłem pomieszczenia ujrzałem Veronice oglądającą wiadomości w tv. Ten śmieszny Polski głos. 
- Heej, byłem w sklepie- przywitałem ją całusem w polik.
- Mmmm.
- Zrobię śniadanko - oznajmiłem i pokierowałem się w stronę kuchni. Wyjąłem bułki i słoik z czerwonym czymś. Poszukałem noża, talerza i szklanek. Rozlałem sok. Przekroiłem bułki i posmarowałem je dżemem. Położyłem jedzenie na talerzu. Zaniosłem szklanki i talerz do pokoju i postawiłem na stoliku. Usiadłem obok dziewczyny i ją objąłem.
- Może być takie śniadanie? - spytałem. 
- Mmm.. Tak, może - lekko się zaśmiała.
Zjedliśmy śniadanie. Muszę przyznać, że bułki z dżemem najlepiej mi wwychodzą, haha. 
- Muszę wyjść na miasto, okay? - spytałem jakby o zgodę.
- Okay - odpowiedziała i się uśmiechnęła.- Ja też miałam gdzieś wyjść.
- Gdzie?
- Oh, poszukać mojej starej znajomej, Zuzy.
- Tylko się nie zgub - roześmiałem się.
- Bardziej bym się martwiła o Ciebie, słońce - uśmiechnęła się szyderczo.
Nie odpowiedziałem. Wyszedłem z pomieszczenia i po chwili znalazłem się na ulicy. Jej ojczym mieszka w jakiejś kamienicy, w pokoju 17. Za nic nie pamiętam ulicy, ale sobie poradzę. Po nazwisku.
   30 minut później doszedłem do kamienicy. Ostatniej. Jeżeli tutaj nie zastanę tego cwela, to się zabije! On musi dostać za swoje. Chuj jebany. Jak można coś takiego zrobić?! Mam nadzieję, że nie zrobił tego nikomu innemu. 
Znalazłem się przy drzwiach z numerkiem 17. Mam nadzieję, ze tu będzie. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyła mi kobieta. Miała mniej więcej około 40 lat, farbowana blondi, ciemne oczy. Była ubrana w różową mini, co przyprawiało mnie o wymioty.
- Czegoś tu szukasz, chłoptasiu? - spytała przesłodzonym, wysokim głosem.
- Tak, szukam. Andrzeja Kwiatkowskiego. Zastałem?
- Endrju - pisnęła.- Jakiś dzieciak do Ciebie. 
- Mógłbym wejść? - uśmiechnąłem się. Miałem w głowie plan. 
- Jasne.
Blondzia wpuściła mnie do pokoju. Po chwili na przeciwko mnie stanął mężczyzna. Był niższy ode mnie, gruby, niemal łysy.
- Ty..Karcia.. To ten chłopek Veronici. Logan, o ile pamiętam.
Uśmiechnął się. Cholera. Moje nerwy.. Zaraz nie wytrzymam!
- Jesteś zwykłym chujem! Zgwałciłeś Veronicę! Wstrętny chuj! - przywaliłem mu z pięści w twarz. Upadł jak kłoda na panele. Kopnąłem go pare razy w brzuch.
- Ale się dobraliście! - roześmiał się. - Veronica jest pustą dziwką, a ty? Hahahahah. Dobraliście się.
Kurwa, ten facet przesadza! 
- Możesz mówić o mnie co co chcesz,  ale nie możesz tak nazywać Veronici! Ty jej w ogóle nie znasz! Ty jebany zboczeńcu!
Rzuciłem na niego szklanką po czym wybiegłem z budynku. Nie mogę się tak pokazać Veronice, przecież się rozpłacze. Muszę iść do chłopaków. Pokierowałen się do hotelu o nazwie " Panorama" tutaj chyba powinni być. Stanąłem przed recepcjonistką i spytałem: 
- Kendall Schmidt, Carlos PenaVega, James Maslow. Które mieszkanie?
- 23. Na 4 piętrze.
Wszedłem do windy i wcisnąłem guziczek z "4". Od razu znalazłem się na właściwym piętrze u odnalazłem pokój. Zapukałem, otworzył mi Kendall.
- Ooo, hej Logan. Wejdź.
Posłusznie wszedłem. Usiedliśmy na kanapie i zaraz dołączyła do nas reszta.
- Co cię tu sprowadza? - zaśmiał się Carlos.
- Wczoraj dowiedziałem się historii Veronici - Maslow przewrócił oczami.- Była okropna. Nie będę wam dużo opowiadał, ale jedno jest ważne. Zgwałcił ją ojczym. Osobiście dzisiaj wybrałem się do tego chuja. Otworzyła mi jego dziunia. Wygarnąłem mu, ten upadł. Nazwał ją dziwką, a na mnie nie znalazł słowa.
- Haha, wspaniale - roześmiał się Maslow.
- Niby z czym?- uniosłem brew.
- Bo to śmieszne, nalałeś gościa -James ze śmiechu spadł z kanapy.
- Logan.. Wyobrażasz sobie jaka będzie afera jak paparrazzi się dowiedzą?! Myślisz w ogóle?! - uniósł się Schmidt.
- Nie mogłem tego tak zostawić! - krzyknąłem.- Nie znacie jej historii! A po za tym, tylko Carlos by zrozumiał mnie w tej sytuacji.
- Haha, bo co? Bo macie laski? 
- Bo jesteśmy w poważnych związkach z kobietami, które są dla nas ważne! 
- James - zaczął blondyn.- On ma racje. Ja nie mam dziewczyny od paru lat, a ty byłeś w poważnym związku z Halston, a to było dawnooo temu!
- Ooo, teraz każdy jest po stronie tego ciecia? - James wskazał na mnie palcem.
- James.. - Carlos próbował uspokoić kumpla.
- Nie ma James! Idę do jakiegoś pubu, nie mam zamiaru tu siedzieć. Nara!
**Veronica**
Siedziałam jeszcze chwilę po tym jak Logan wyszedł. Muszę odnaleźć Zuzę. Ciekawe, czy jeszcze jest w Warszawie. Mam nadzieję, że tak. Wyjęłam telefon. Znalazłam numer z nazwą " Zuza ". To chyba ona. Zadzwoniłam.
- Halo? - usłyszałam głos dziewczyny.- - Hej, Zuza? 
- Tak, Vera?? 
- Tak! - odpowiedziałam.- Jesteś w Wawie? 
- Taak, a co?
- Też jestem w Wawie. Spotkanie, jak kiedyś?
- Jasne. Za 20 minut w Starbucks koło twojego mieszkania?
- Jasne, pa.
Rozłączyłam się. Nareszcie zobaczę moją starą kumpelę. Kiedyś ona mi we wszystkim pomagała. Ale jak zaczęłam jeździć na koncerty i zamieszkałam z ciocią musiałyśmy na trochę urwać kontakt. Nie widziałam jej dawno, nie wiem czy ją poznam. Jak się dowie, że chodzę z Loganem, to odpadnie. Haha. 
Dobra. Przebrałam się. Zabrałam wszystko (telefon, portfel) i wyszłam. Po chwili siedziałam już w Starbucks czekając na przyjaciółkę. Po chwili przyszła do mnie niska ciemna blondynka.
- Veronica?! - powiedziała, a ja wstałam.
- Zuzka?? 
Uścisnęłyśmy się i pocałowałyśmy w policzek jak kiedyś. Usiadłyśmy i zamówiłyśmy po kawie.
- Gratuluje związku - zaczęła.
- Nie wiedziałam, że przeglądasz moje profile i plotkarskie.
- Czasami się zdarza - zachichotała.- No to jak u Ciebie i Logana? Czemu jesteś w Polsce??
- Nie jestem sama. Są też chłopaki i Alexa. BTR ma koncert tu i we Wrocławiu bądź Krakowie.
- O mamusiu. Szkoda, że nie mam biletu. Chciałabym zobaczyć chłopaków i poznać Jamesa.
- Hmm, da się załatwić. To jeden telefon. 
- Na prawdę?? Dzięki kochana.
Odeszłam od stolika i zadzwoniłam do Logana. Poprosiłam o bilet i wejściówkę na koncert. Musiałam mu wytłumaczyć, ale się zgodził. Po rozmowie wróciłam do przyjaciółki.
- I co?? - od razu rzuciła.
- Załatwione, podziękujesz Loganowi.
- Okay, a jak tam w waszym związku? 
- Idealny związek? Czy ja wiem. Była jedna akcja, ale ogólnie jest wspaniale. 
- A w łóżku? - szepnęła.
- Najlepiej. 
Teraz chciałam się do niego przytulić, mogła nie wspominać o łóżku.
- Hmm, to dobrze. A kiedy ten koncert? - spytała.
- Jutro o 20. Na Torwarze. Przyjdź do mnie to pójdziemy jeszcze może na próbę. Okay? 
- Okay.
- A ty masz chłopaka? - upiłam łyk kawy.
- Niee,ale się podkochuje..
- W??
- W Jamesie! Wiem, to głupie! 
- To nie głupie.. Na prawdę! Nawet macie wiele wspólnego..
Rozmawiałyśmy jeszcze przez godzinę po czym udałyśmy się do mojego mieszkania.
________________________________________
No i jest! :) Rozdział wydaje mi się nawet długi, więc mam nadzieję, że jest okay.
xx



poniedziałek, 12 stycznia 2015

15. Niemiłe spotkanie z Mackenzie

* Logan *
Wczoraj z godzinę po koncercie do Carlosa zadzwoniła Alexa. Słyszałem, że rozmawiają o mnie i o niej. Wysłałem więc sms.
Nie wiem co ona brała z tą Alexą. Pominę to. James i Kendall nie lubią, wręcz nienawidzą jak rozmawiamy w trasie o dziewczynach. Naszych. To są single, nie zrozumiesz. Mieliśmy dzisiejszy dzień wolny na zwiedzanie, więc ja i Kendall postanowiliśmy znaleźć w Denver jakiś fajny skatepark. Niestety, był jeden fajny, ale okupowały go 14-latki. No cóż. Po godzinie szukania jakiegoś miejsca znaleźliśmy jakąś rampę i długą, asfaltową drogę w sam raz. Miałem sporo czasu na przemyślenia, czego nienawidzę.
- Logan - usłyszałem głos Kendalla.
- Tak?
- Wiesz, mam prośbę. Do Ciebie i Jamesa.
- Eh.. znowu się zacznie.
- Nie kłóćcie się.
- Jakby ktoś obrażał Twoją dziewczynę.. To nie jest przyjemne. Szczególnie jak bardzo ją kochasz.
- Ee, Logan odwróć się.
Wykonałem polecenie. Zobaczyłem coś okropnego. Co ona do cholery tu robi?!
- Loguś! Skarbie! - brunetka prawie wskoczyła mi na ramiona, ale odepchnąłem ją.
- Kurwa, Makenzie - szepnąłem,
- Kochanie, nie widzieliśmy się tyle.
- Zapomniałaś? Zerwałem z Tobą ponad rok temu!
- Oh, nie pamiętam.
- Nie mam zamiaru być znowu z Tobą - warknąłem.- jestem w o 10000% lepszym związku.
- Z tą szmatą? - roześmiała się.
- Nie nazywaj jej tak. Bo sama lepsza nie jesteś.
- Jestem, jestem.
- Kurde! Weź się odwal - już nie wytrzymałem.- Jesteś jak każda, a Veronica taka nie jest. Udawałaś, że Cię interesuję. Myślałaś o sobie. Chciałaś dla siebie jak najlepiej. Ale Veronica taka nie jest. Ona nie przejmuje się sobą i swoim wyglądem. Ona w ogóle jest przeciwieństwem Ciebie! Jest lepsza. Wiesz, wypierdalaj. Nie chce Cię bić bo jesteś siostrą Alexy i też nie chce spiny w zespole.
- Dobra, dobra. Ale pożałujesz tego, Henderson.
Odwróciła się na pięcie i szybko zniknęła z moich oczu. 
- Stary, kurde. Miało jej tu nie być! - wykrzyknąłem.
- Miało. Nawet tak umówiliśmy z mennaggerem. Ale ona przyjechała! Ona ma jakiegoś świra. Lepiej wynajmnij Veronice dobrą ochronę.
- Eh, może i masz rację. Wracamy? 
- Jasne.
Wzięliśmy nasze deski poszliśmy w stronę hotelu. Gdy weszliśmy do pokoju Carlos gadał z Alexą, a James? Leżał na łóżku. Dziwne, zawsze w takim czasie podrywa jakieś dziewczyny. Usiadłem na swoim łóżku i wyjąłem telefon. Przeglądałem twittera w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Ale nic. Veronica też nie dodała żadnego twitta. Nagle oberwałem poduszką. Był to znak od Jamesa.
- Stary, a ty co? Twitt'ów swojej lasi szukasz? - zaśmiał się.
- Zamknij się, James - usłyszałem głos Carlosa. - To się robi na serio nudne.
- Mi to przynosi nadal szczęście.
Kiedy koniec tej cholernej trasy?!
** Następny dzień
*Veronica*
O godzinie 8:15 obudził mnie budzik. Zwlekłam się leniwie z łóżka. Wykonałam parę przysiadów i wyjęłam z szafy/garderoby ubranie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się, ubrałam i uczesałam. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Pokierowałam się do kuchni. Wyjęłam z niej sałatkę, którą zrobiłam poprzedniego dnia. Zjadłam ją i usiadłam na patio. Miałam jeszcze chwilę czasu. Na szczęście Logan zostawił klucze od auta i mogę pojechać do mennaggera. Podobno przyjdzie jakaś babka, która ma uzgodnić wszystko. Spojrzałam na telefon. Prawie 9:00. Weszłam do domu. Wzięłam z małej komody w salonie kluczyki i wyszłam. Po 20 minutach byłam w studiu. Zaparkowałam samochód na parkingu i weszłam do budynku. Mennegger siedział przy stoliku z jakąś panią.
- Dzień dobry! - krzyknęłam jakby.
- Oo, Veronico, to jest pani Stone. 
- Hej - szepnęłam.
Skądś kojarzyłam tą kobietę. Miała rude, średniej długości włosy i ciemne oczy. Kurwa! Ja ją kojarzę.. Tylko skąd. 
- Usiądź - powiedział mennagger.- Przyniosłaś teksty? 
- Jasne- odpowiedziałam.
Wyjęłam z torby zeszyt. Znalazłam kartkę z tekstem i podałam kobiecie. Przyjrzała się uważnie. Po czym powiedziała:
- Skąd ty masz pomysły na takie piosenki?
- Oh, jakoś tak przychodzi - westchnęłam.
**
Spędziłam w studiu następne 4 godziny. Stone chciała wprowadzać poprawki co do moich tekstów, oczywiście się nie zgodziłam na zmiany. Omówiliśmy jeszcze parę rzeczy po czym wróciłam do domu. Za jakiś czas mam się zjawić na nagrywanie piosenki, sesję i teledysk. Mam nadzieję, że wszystko się uda. 
Siedziałam na patio obserwując jak zwykle to co dzieje się w ogrodzie. Co chwila przed oczami przelatywały mi ptaki. Czekałam ze zniecierpliwieniem na telefon Logana. Ale nic. Dobra, jest w trasie i nie ma czasu, zrozum to. To normalne. Poczułam przechodzące mnie dreszcze wywołane przez silny nawet wiatr. Wstałam ze schodka i weszłam do domu. Cisza. Nie lubię tego. Za cicho! Chce już by wrócił. To dziwne, jak można pokochać jednego człowieka. W sumie nie dziwię się. Ufam tylko 3 osobom na świecie,a on jest tą pierwszą. Jestem zła na siebie, że nie mówię mu całej prawdy. Muszę mu to powiedzieć, ale on wtedy może mnie zostawić i będę musiała wrócić do tej cholernej Polski. A tego nie chcę. 
Usiadłam na kanapie, przykryłam się kocem i włączyłam telewizję. Po chwili usnęłam.
*************
Wiem, że rozdział jest bardzo krótki, ale nn będzie dłuższy!
A więc, mam ferie. Ale jest minus. Przez 10 dni nie mam laptopa i muszę poradzić sobie z telefonem. Jak są jakieś wpadki w tekście to przepraszam 

środa, 7 stycznia 2015

Trochę co do nowych rozdziałów raz jeszcze :)

Pisałam pod poprzednim rozdziałem o postach, ale okay :)
Przez ostatni dłuugi czas nie dodawałam postów. Brak weny, brak czasu. Po prostu wolałam spędzić czas wolny pod kocem i książką lub telefonem z włączonym opowiadaniem - też z Big Time Rush :).
Teraz mam tydzień szkoły ( co najgorsze w sobotę!) i przeczuwam jakiś test :) Muszę też robić projekt na angielski. W ten czas raczej nie pojawi się nowy wpis, choć wolałabym by tak nie było, kochani. Mam też testy próbne i spiny nauczycieli poprzez punkty. Ale to pominę ze szczegółami. Niedługo zaczną się ferię (2 tygodnie!) i w tym czasie pojawią się nowe rozdziały, ponieważ mam wenę. Pomysły cały czas wędrują po mojej głowie i w zeszycie :) Z 2 częścią opowiadania, po niespodziance. Tak, tak. Zdradziłam wam trochę, przepraszam :) Jeżeli będę miała meeega wenę poprowadzę drugiego bloga z opowiadaniem! :) Ah, no i zapomniałabym :) Jest nowy rok, a ja nie złożyłam życzeń! Życzę wam duuużo szczęścia w nowym roku i przyjaciół, bo to najważniejsze. Pieniędzy, zdrowia dużo, dobrych ocenek/sukcesów w tym w czym się tam zajmujecie :) No i co by tam? Ah :) Jeszcze więcej tego czaru Big Time Rush, dzięki któremu jesteśmy Rushers :) Kocham <3
Pozdrawiam! ;*
Wasza Wera xD :) ♥

wtorek, 6 stycznia 2015

14. Maslow, zadzierasz z niewłaściwą osobą.

*Logan*
Patrzyłem przez okno na oddalającą się sylwetkę Veronici. Około miesiąca spędze z nimi. Eh.
Gdy dziewczyna zniknęła z moich oczu, usiadłem na kanapie obok Carlosa.
- Zauważyliście - zaczął James. - Odkąd Logan poznał Veronice ostro się zmienił?
Ja? Zmieniłem się? Haha, może jeszcze na gorsze, Maslowie.
- Z Carlitem było tak samo - Kendall wskazał palcem na Carlosa.
Przewróciłem oczami. Temat sobie znaleźli! To chyba moja sprawa, czy się zmieniłem. Choć wcale tak nie jest.
- Haha. Nasz, wsumie nie nasz, Misio Logie zaczyna dorastać. Jak tam sprawy intymne, Henderson?
- Zamknij się, Maslow. Jesteś taki głupi, ale nie... Ty po prostu mi zazdrościsz!
- Niby czego? Tej zdziry? Haha, nie rozśmieszaj mnie. Jest z tobą dla sławy i pieniędzy.
- Kłamiesz w żywe oczy.
Nie no! Tego zawiele! Nazywać moją dziewczynę zdzirą.
- Wiesz co, Maslow. Tak ty zazdrościsz mi tego, że jestem szczęśliwy. Pamiętacie? Jak Carlos przedstawił nam Alexe? Było tak samo, tylko James był milszy, bo by stracił przyjaciela! Tak, ty zazdrościsz. I się boisz. Tak, to wyczuwalne! Maslow, zadzierasz z niewłaściwą osobą.
- Haha, naślesz na mnie swoją Veroniczce? Ooo, już się boje, Logan. Nie graj takiego kozaka.
Chwyciłem szklankę z colą. Podeszłem do Jamesa i rozlałem mu cole na głowie.
- Ty idioto!
Mina Maslowa rozśmieszyła nie tylko mnie. Kendall krztusił się ze śmiechu, a PenaVega zwijał się na podłodze. Usiadłem na kanapie i uśmiechnąłem się, a wtedy 24- latek pobiegł do łazienki.
- Nagrabisz sobie - powiedział Kendall.
-  Ma jej nie obrażać.
***
Nagle usłyszałem krzyk, który wyrwał mnie ze snu. Od razu podniosłem się z łóżko-kanapy. Ku moim oczom ukazał się nie kto inny jak James Maslow.
- Kurwa! -krzyknął brunet.
- Jakie miałeś plany, panie Maslow? -spytałem.lWiedziałem, że moje przebudzenie się zniszczyły jego podstępki.
- Ale to nie oznacza końca! - odstawił szklankę z wodą i udał się w stronę swojego łóżka, które znajdowało się za kotarą.
- Oj, Maslow. Numer z ręką i wodą? Nie za stary jesteś na to?
Jednak nie usłyszałem odpowiedzi od bruneta. Walnąłem głową o poduszkę i przykryłem się czymś przypominającym kołdrę. Myślami byłem w LA. W swoim domu. A ona leżała obok.
*Veronica*
O godzinie 8.³² obudził mnie budzik. Taka nie równa godzina, ale okay. Rozejrzałam się po pokoju. Bez niego było tak pusto. Głośno westchnęłam, po czym znowu przykryłam się kołdrą. Zamknęłam oczy. Pierwsza trasa Logana na tak długo. Co ja będę robić? Muszę zrobić sobie plan dnia. Po 30 minutach leżenia swlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy, wyjęłam ubrania i pomaszerowałam do łazienki. Po godzinie ( tak, tak. bardzo dłuuugo) byłam gotowa do życia. Przynajmniej z wyglądu.

Wzięłam z komody telefon i wyszłam z sypialni. Pokierowałam się po schodach do salonu. Usiadłam na kanapie. Zobaczyłam, że ekran telefonu się podświetla.
- Hej kochana! - usłyszałam kobiecy głos.
- Witaj, Alexa - odpowiedziałam.
- No to co? Zakupy?
- Jasne.
- Gotowa?
- Tak, tak. A ty?
- Też, hehe. Wpaść po Ciebie?
- Tak jak byś mogła.
- Mogę. Więc wpadnę za 20 minut, okay?
- Okay.
Rozłączyłam się. Wzięłam torbę i spakowałam do niej rzeczy, potrzebne na zakupy. Czyli portfel z dużą ilością pieniędzy i telefon. Wyszłam na dwór i zamknęłam drzwi. Usiadłam na schodku i rozglądałam się na boki. Gdy w końcu usłyszałam nadjeżdżający samochód PenaVegi wyszłam przed dom. Weszłam do samochodu i przywitałam się z przyjaciółką.
- Do jakiego Centrum? - spytała.
- Nie wiem. Wiesz, że się nie znam.
- Okay.
Po 10 minutach samochód blondynki stanął pod wielkim budynkiem. Dziewczyna wyjęła z półki portfel i wyszła z samochodu. Ja też wyszłam. Skierowałyśmy się do głównego wejścia.
- Hej, uśmiechnij się - usłyszałam za sobą. To nie była Alexa. To był ktoś kogo znam. Przystanęłam i rozejrzałam się. Zobaczyłam uśmiechającego się szeroko, ciemnego blondyna.Kurwa, tylko nie on.
- Lexi, dogonię cię - powiedziałam w stronę dziewczyny, a ta odeszła.
Podeszłam do chłopaka.
- Noo, nie poznajesz starego kolegi? - uśmiechnął się szyderczo.
- Michał, jak mnie znalazłeś? Przecież mogłam być w każdym centrum handlowym, parku.
- Eh, nie ważne. Gdzie Twój kochaś?
- Kochaś? Nie znasz, nie nazywaj.
- Oh, dobra. Twój "chłopak"/
- Ten "chłopak" ma imię.
- Okay. Gdzie Twój Logan?
- W Trasie, a czy to takie ważne..? A po za tym, po co tu przyjechałeś?
- Oh, odegrać się i Cię odzyskać.
- Odzyskać? Byliśmy razem może ze 2 lata temu!
- Oh, i tak będziesz moja. A ten idiota mi w tym nie przeszkodzi.
Prychnęłam tylko i odwróciłam się na pięcie. Pobiegłam szukać blondynki. Znalazłam ją w jednym ze sklepów oglądającą biżuterię. Ale nie mogłam nawet z nią porozmawiać, bo zaczął dzwonić mój telefon. Na szczęście, to Logan. Odeszłam na bok i odebrałam:
- Witaj księżniczko - przywitał mnie jego ciepły głos.
- Hej słońce - uśmiechnęłam się do siebie.
- Co robisz?
- Jestem z Alexą na zakupach.
- Tylko mi pod samochód nie wpadnij.
- Niee, nie mam zamiaru. Już tęsknie.
- Nom, ja też. Dobra, muszę kończyć. Kocham?
- Kocham.
Rozłączyłam się. To nasze "Kocham? Kocham" było ważne. Ponieważ obydwoje uznajemy to słowo za wielkie i ważne. Ja go bardzo kocham, więc używam tego słowa. Schowałam telefon do torebki i wróciłam na shopping z Lexi.
** godzinę później
Nareszcie koniec zakupów. Alexa ogląda jedną bluzkę godzinę. Byłyśmy trochę zmęczone, więc usiadłyśmy przy jakimś stoliku w kawiarni. Zamówiłyśmy lody i kawę. Oczywiście nie obeszło się bez gadania.
- Noo, kochana. Jak tam pomiędzy Tobą a Logim?- spytała.
- Dobrze, a jak ma być?
- Pewnie chcesz już końca tej cholernej trasy?
- Tak, a ty?
- Też. Nie lubię tras.
- Tak, ale ja go zobaczę..
- Jedziesz na koncert?
- Tak, do Polski. Będzie za tydzień. Mam wizytówkę vip..
- Logan jest dla Ciebie taki kochany...
- Tak.. dlatego za nim tęsknie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wyjęła telefon i napisała do kogoś sms'a. Ciekawe do kogo.... Wzięłam ostatni łyk swojej kawy. Spojrzałam na blondi, która śmiała się pod nosem.
- Co zrobiłaś? - spytałam.
- Oh, nie ważne. Jeszcze mi kochanie, podziękujesz.
- Hm.. ciekawe co nabroiłaś.
- Haha, no to co. Gdzie teraz idziemy?
- Nie wiem. A gdzie mamy iść?
- Hm... do domu?
- Jak wolisz. Ale do czyjego? - zaśmiała się.
- Ja idę do domu Logana.
- Ale ty wiesz, że to Twój dom?
- Jeszcze nie mogę tego powiedzieć - mruknęłam.
- Oj, weź.  Mogę zanocować?
- Jasne.
** 2 godziny później.
Po naszej pogawędce wpadliśmy do domu Carlexy po ciuchy i do domu Logana. Obejrzałyśmy jakieś filmy. Wieczorem zrobiłyśmy sobie babskie gadki.
- Ej, czemu mówisz, że to mój dom? - w końcu spytałam.
- Bo to wiadome, że będziesz panią Henderson.
- Nie wiadome!
- Oh, przestań. Pasujecie do siebie. Te same nawyki.
- Na przykład?
- Pijecie nadmiar kawy, śpiewacie gdzie popadnie. Wymieniać dalej? Obserwowanie ludzi..
- Okay, okay. Ale to o niczym nie świadczy.
- Ale ogólnie.. bo tak przypadkiem spotkalibyście się na obozie. Od razu przecież między wami zaiskrzyło.
Rzuciłam w nią poduszką, bo ma cholerną racje.
- I w ogóle.. przecież widzę jak się zachowujecie w swoim towarzystwie..to słodkie. Na prawdę.
- Może i masz rację. Że pasujemy, nie to, że słodko.
- Ale jesteście słodcy. Najsłodsza para.
- Może..
- Nie, może ale na pewno! Chodź oglądać nagranie z 1 koncertu. Carlos mi wysłał.
- Okay.
Oglądałam ten filmik. Chciało mi się płakać, bo widziałam, że Logan uszczęśliwia miliony fanek, ale to co usłyszałam na samym końcu.. Po koncercie z backstagu. W sumie z garderoby. Kłótnia pomiędzy Jamesem, a Loganem. Jak Logie mnie bronił. Nie, on jest wspaniały. Ale dokładnie nie zrozumiałam, co mówili. Tylko małą część.
* Następny dzień rano *
Obudził mnie dzwonek telefonu. Był to sms od Logana na , który szybko odpisałam:
- Hej, co to było? - spytała się mnie Alexa.
- Sms..
- Z rana? Od kogo? 
- A od kogo..od listonosza, wiesz..
- Haha, serio?
- Tak, ten listonosz ma na imię Logan i nazywa mnie księżniczką. Tak, listonosz.
- Hahaha.
Nie mogłam już wyleżeć w łóżku, więc wstałam. Wyjęłam z szafy ubranie i pokierowałam się w stronę łazienki. Po 30 minutach, wyszłam.
Blondynka siedziała na łóżku i obserwowała mnie.
- Gdzie idziesz, że się tak wyszykowałaś? 
- Nigdzie? Chce się przejść. Po prostu.
- Idę z Tobą. 
- Spokojnie, przeżyje. Haha.
- Ale jeżeli nie przeżyjesz nie biorę za Ciebie odpowiedzialności!
*****************************************************
No więc jest rozdział 14 :) Mam wenę, ale trudno mi to pisać, bo mam mało czasu. Zbliżają się ferie i powinny się pojawić min. 2 rozdziały :) Eh.. rozdział by się pojawił wcześniej, ale wena przyszła do mnie wraz z nowym rokiem, ale za "niby chamskie" zachowanie, dostałam tymczasową karę na kompa i teraz ona minęła :)