Batman Logo

czwartek, 6 listopada 2014

9. Wypadek

* Veronica *
Nowy dzień, pewnie kolejne problemy.
Słońce przeciskało się przez żaluzje zasunięte jak najbardziej w dół.Na dworze było słychać świergot ptaków i samochody. To wspaniałe, natura i wyczyn człowieka łączą się ze sobą. Veronica! Co ty gadasz! Spojrzałam na leżącego obok mnie chłopaka. Jego ciemne włosy były potargane. Wyglądał słodko. Odruchowo poszukałam na stoliku obok telefonu. Spojrzałam w ekran. Godzina 7 rano. Czy Logan nie ma dzisiaj próby? Może ma wolne, ale nie wiem. Jak śpi to pewnie wolne. Lekko się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na chłopaka i przytuliłam się do niego. Kocham go, nawet jeżeli na serio by mnie zdradził. To jest tak, że jeżeli kogoś kochasz to wybaczysz mu wszystko. Wszystko!
Po cholerę prowadzę konwersację z samą sobą?
**
Późny wieczór.
Szłam teraz brzegiem plaży czekając na Logana. Miał tu być o 21... Nikogo już nie ma na plaży, jestem sama. Rozejrzałam się. Lekki wiatr falował moje włosy, a zimna woda zalewała stopy. Ledwo co widziałam słabe światełko latarni. Stały jakieś łódki.
Nagle usłyszałam, jakby ktoś biegł po piasku. To Logan, wreszcie. Podbiegł do mnie zdyszany z jakąś opaską w ręku. Poprawił włosy, a jego czekoladowe oczy zabłyszczały w świetle pełni księżyca.
- Cześć, kochanie.
- Hej, Loguś. Po co miałam przyjść? - poprawiłam włosy.
- Zobaczysz - zawiązał mi dookoła oczu przepaskę.
- Niespodzianka?
Nie sprzeciwiałam się temu, że założył mi to coś na oczy. Prowadził mnie, chyba na wprost, ciągle brzegiem. Po chwili stanęliśmy. On zdjął mi lekko opaskę z oczu.
Co zobaczyłam? Puchowy koc, świeczki, koszyk z jedzeniem. Obok zobaczyłam serce zrobione z płatków róży. W oczach pojawiły się łzy, a ja nie mogłam nic powiedzieć.
- Podoba się? - Logan chyba zauważył łzy w moich oczach.
- J-jasne - wyjąkałam.- To przepiękne.
Czemu przepiękne? Przecież mogłoby być lepsze, ale dla mnie to piękne. Nikt nie dał mi tyle co Logan, nawet rodzice.
- To dobrze - roześmiał się.
Rozłożył kocyk i usiadł. Ja też usiadłam i wtuliłam się w niego. Czułam jak jego serce bije. Spojrzałam się z pod oka w jego czekoladowe oczy. Piękne, po prostu wspaniałe.
Wpatrywałam się tak chwilę w niego. Niby taki normalny chłopak, ale ma coś w sobie takiego, co nie potrafi mi powiedzieć przy nim " nie ".
Siedzieliśmy na plaży chyba ze 4 godziny. Czas spędzony z Loganem był cudowny. Szkoda tylko, że policja musiała nas wyganiać z plaży za rozpalanie ogniska. Ha!
- Logan.. - spytałam się go gdy już byliśmy w domu.
- Tak?
- Ty wierzysz w przypadek?
- Zależy w jakiej sprawie.. - spojrzał się.
- No..jak chłopak spotyka dziewczynę i wiesz,no..
Logan spojrzał się na mnie z uśmiechem.
- Nasze spotkanie nie było przypadkiem - roześmiał się i przytulił mnie.
Spojrzałam na niego. Nie było przypadkiem? Na pewno było.
Po chwili znowu wtulałam się w niego.
- Dobranoc - chłopak pocałował mnie w czoło.
** Następny dzień.
Obudził mnie wspaniały zapach z kuchni. Szybko wstałam i podążyłam na dół. Poprawiłam po drodze włosy, by nie wyglądały jak po kopnięciu pioruna. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam tylko talerz z tortillami i karteczkę.
Wzięłam mały papierek w rękę i odczytałam wiadomość.
" Kochanie, wyszedłem dzisiaj odrobinkę wcześniej i wrócę później, ponieważ omawiamy szczegóły trasy. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
 Kocham, Logan. "
Słodko. Napisał list, a nie sms. To nie w jego stylu, ale może się zmienił. Nie wiem.
Pobiegłam na górę się "ogarnąć". Założyłam czarne legginsy i szarą bluzę. Rozejrzałam się po domu. Co by tu robić? Szczerze?
W Los Angeles na zakupach byłam tylko 2 razy, a mieszkam tu ponad miesiąc, więc może się wybiorę? W sumie najbliższe ch jest 3 ulice stąd.
Założyłam kurtkę i białe converse, i wyszłam z domu.
Szłam przez ulicę, zakładając słuchawki i włączając muzykę przemierzałam krótką drogę do zakrętu. Po krótkiej chwili znalazłam się na ruchliwej ulicy. Pełno samochodów i ludzi. Hałas codziennego życia w LA zagłuszał cudowną muzykę z głośnikiem na max. Szybko pobiegłam do przejścia dla pieszych przy których nikogo nie było. Znajdowałam się na pasach. Poczułam tylko jakby ktoś zrzucił na mnie głaz i usłyszałam trzask.
** Logan **
Jak najprędzej pojawiłem się w szpitalu gdy tylko dostałem wiadomość o wypadku Veronici.
Byłem cały w stresie. Strasznie się o nią boję. Podobno na miejscu było dużo krwi.
Chodziłem jak opętany po korytarzu w szpitalu i tylko słyszałem krzyki lekarzy. Po głowie chodziły mi najgorsze z możliwych myśli. Nagle z małego pomieszczenia wyszedł lekarz.
- I co z nią? - spytałem przegryzając wargi.
- Nie jest w dobrym stanie - odetchnął ciężko.- Jest w śpiączce, straciła dużą dawkę krwi. Na szczęście mamy 60% szans, że przeżyje, 30% że zostanie w śpiączce, a 10% o zgonie.
Zamarłem. 10% możliwości do zgonu, albo śpiączki. Nie widziałem i nie myślałem pozytywnie.
- Niech się pan może napije wody? - lekarz zauważył moje zniecierpliwienie i zmartwienie całą sprawą.
Posiedziałem jeszcze ze 2 godziny na sali, ale nic mi nie powiedzieli. Straciłem siły i pokierowałem się do swojego auta. Pojechałem do domu się przespać.

2 komentarze:

  1. Super rozdział! A tak w ogóle, to Veronica ma przeżyć, bo Cię zatłukę! Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nn.
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  2. ONA MA PRZEŻYĆ!! KUMASZ?! P-R-Z-E-Ż-Y-Ć!!! Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń