** czwartek, godzina 18.
- Za 30 minut lądujemy na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie - obudził mnie stanowczy, męski głos. Przeciągnęłam ręcę do góry i wyjrzałam przez okno w samolocie. Dookoła chmury i pare budynków. Nuda. Alexa siedzi obok, ale też śpi. Wszyscy śpią w samolocie? Chyba tak. Podniosłam z kolan słuchawki i wsadziłam je do uszu. Leciała jakaś piosenka. Chyba Megan Trainor ją śpiewa, nie wiem. Odblokowałam ekran telefonu. Kurwa! 3 nieodebrane połączenia. Jestem w samolocie, nie zadzwonię. Włączyłam wi-fi i po chwili połączyłam się z siecią. Weszłam na twittera. Jakieś głupie zdjęcia..oo... Post od Logana : " Za 2 dni koncert w Polsce! To takie ekscytujące! Nie mogę się doczekać! @heffrondrive @jamesmaslow @carlospena @veronicaoffkw @alexavega" No,no. Ekscytujące? A czy ja wiem. Przesadza trochę, biedak. Ale nie.. Zobaczę go! Nareszcie. Wspaniale. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle dostałam wiadomość z messengera:
(Kendall-K)
K: Hej. I jak? Już wyruszyłaś? :D
J: . Tak. A co?
- Za 30 minut lądujemy na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie - obudził mnie stanowczy, męski głos. Przeciągnęłam ręcę do góry i wyjrzałam przez okno w samolocie. Dookoła chmury i pare budynków. Nuda. Alexa siedzi obok, ale też śpi. Wszyscy śpią w samolocie? Chyba tak. Podniosłam z kolan słuchawki i wsadziłam je do uszu. Leciała jakaś piosenka. Chyba Megan Trainor ją śpiewa, nie wiem. Odblokowałam ekran telefonu. Kurwa! 3 nieodebrane połączenia. Jestem w samolocie, nie zadzwonię. Włączyłam wi-fi i po chwili połączyłam się z siecią. Weszłam na twittera. Jakieś głupie zdjęcia..oo... Post od Logana : " Za 2 dni koncert w Polsce! To takie ekscytujące! Nie mogę się doczekać! @heffrondrive @jamesmaslow @carlospena @veronicaoffkw @alexavega" No,no. Ekscytujące? A czy ja wiem. Przesadza trochę, biedak. Ale nie.. Zobaczę go! Nareszcie. Wspaniale. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle dostałam wiadomość z messengera:
(Kendall-K)
K: Hej. I jak? Już wyruszyłaś? :D
J: . Tak. A co?
K: Bo Twój 'chłoptaś' siedzi i cały czas o Tobie nawija.
J: Słodko, jezuu chce już sobotę.
K: On też się nie może doczekać. Chcesz z nim porozmawiać czy zostawić w niepewności?
J: Niepewność.
Nie otrzymałam niestety odpowiedzi. Ehh, szkoda. Dobra, zobaczysz go już jutro wieczorem.
- Ejj, z kim pisałaś? - spytała się blondynka siedząca obok.
K: On też się nie może doczekać. Chcesz z nim porozmawiać czy zostawić w niepewności?
J: Niepewność.
Nie otrzymałam niestety odpowiedzi. Ehh, szkoda. Dobra, zobaczysz go już jutro wieczorem.
- Ejj, z kim pisałaś? - spytała się blondynka siedząca obok.
- Z Kendallem.
- Uuu, zdradzasz Logana?
- Dobrze się czujesz, Lexi?- spytałam jak najbardziej oburzona.
- Nooo, jasne - zachichotała.- Żartowałam.
- No, mam nadzieję.
Nagle usłyszałam stanowczy głos.
- Za 10 minut lądujemy, prosimy o zapięcie pasów.
Sprawdziłam swoje zapięcie. Wszystko zapięte. Jezuś! Zobaczę Logana, nareszcie. Strasznie za nim tęsknie. To dziwne, bo z moimi innymi się tak nie związałam. W sumie, on jest wszystkim co mam, przynajmniej tym najważniejszym. Najkochańszym misiem.
Patrzyłam przez okno. Na jednym z pasów startowych startował samolot, tu biegł jakiś facet. Haha, śmieszne. Chłopaki powinni być teraz w drodzę na samolot, ehh.
Po chwili wyszliśmy już z samolotu i skierowaliśmy się w stronę tej dziwnej taśmy na której były bagaże. Po krótkim czasie odnalazły się nasze walizki, różowa i czarna.
- Taxi przyjedzie za parę minut, musimy poczekać - westchnęła PenaVega.
- Okay - westchnęłam.
Spojrzałam w stronę wejścia głównego. Czy..?! Czy to Logan?! I Carlos?! O ja pierdole, co oni wymyślili?!
Henderson uśmiechnął się i po chwili ściskał mnie w swoim objęciu.
- Witaj, moja mała księżniczko - złożył pocałunek na moich ustach.
- Logan - szepnęłam.- Tęskniłam, kochanie.
Po plecach poklepała mnie przyjaciółka.
- Emm... Nie chce wam przeszkadzać zakochańce moje, ale jesteśmy w miejscu publicznym.
Spostrzegłam się, że prawa ręka Logana dotykała mojego tyłka. Szturchnęłam go, a on się natychmiast opanował. Złapał mnie za rękę. W drugą dłoń wziął moją walizkę. Pokierowaliśmy się do taxówki, która pojechała gdzie? Do mojego starego mieszkania, którego nie sprzedałam.
- Logan, ale ja nie mam kluczy - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się przy drzwiach.
- Ale ja mam.
Włożył do zamka kluczyk i go przekręcił. Weszłam do mieszkania. Tyle wspomnień. Tyle złych wspomnień.
Poczułam jak chłopak obejmuje mnie delikatnie od tyłu i całuje w ucho.
- A może przeniesiemy się do sypialni, co kotek? - wyszeptał.
- Logan, bo ja Ci chciałam coś..no..powiedzieć.
- Czy to bardzo ważne?
- Na pewno ważniejsze niż uprawianie seksu.
- Ehh, no okay - westchnął.
Usiedliśmy na kanapie obok siebie. Objął mnie ramieniem i pocałował w polik.
- Nie zastanawiałeś się, że jesteśmy ju ż ze sobą około 2 miesięcy, a nigdy nie mówiłam Ci o rodzicach,ani nic?
- Czasami się zastanawiałem.
- Bo ... Jak miałam 3 lata moja mama miała innego mężczyznę. Traktował mnie jak powietrze, a jak mnie widział, to jak intruza. Kogoś, dla kogo nie ma miejsca. Jak miałam 7 lat moja mama zginęła w wypadku samolotowym. Ojczym winił i wini mnie o śmierć matki. Szybko znalazł sobie jakąś ździrę. Lafiryndę rodem z filmu porno. Nienawidziłyśmy się. Kiedy zrobiłam coś źle, biła mnie albo krzyczała na mnie,co doprowadzało mnie do dziwnych faz - przystanęłam. Logan przytulił mnie mocniej.- Gdy miałam 11 lat ojczym, ja i Karolina, bo tak nazywała się ta lasia, pojechaliśmy nad morze. Gdy oni całowali się na plaży, ja uciekłam do pokoju. Gdy wkońcu wrócili, Ojczym zabrał mnie do łazienki - w moich oczach pojawiły się łzy.- I mnie..zgwa...zgwałcił. Kazał nikomu nie mówić. Bałam się. Ale moja ciocia zauważyła moje dziwne zachowanie i zabrała mnie do siebie. Jakiś rok temu ojczym wznowił ze mną kontakt i wysyłał mi liściki z pogróżkami. Przestałam wychodzić z domu, studia zdawałam online, aż do obozu...
Otarłam oczy z łez. Chłopak przytulił mnie mocniej.
- Jesteś drugą osobą, z którą mam taki bliski kontakt.. Której pozwalam się dotykać od samego początku poznania..
- Moja kochana- wyszeptał.- Nie pozwolę nikomu by Cię skrzywdził, przysięgam.
- Logan, ufam Ci. Nie musisz przysięgać, wystarczy, że tu będziesz ze mną.
- Będę z Tobą - powiedział.- Czyli z moich planów nici?
- Raczej nie, też tęskniłam - zachichotałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył delikatnie. Zaczęliśmy się całować. Rozbierać. Aż w końcu zaczęliśmy.
** godzinę później.
Obudziłam się z głową na klatce piersiowej Hendersona. Wygodnie. Nie wiem, kiedy usnęłam. Jakbym straciła na chwile pamięć. Spojrzałam na podłogę. Pełno prezerwatyw. Co my do cholery robiliśmy?! O kur.. W naszych nogach leżała butelka Whiskey. To wszystko wyjaśnia.
- Obudziłaś się? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Tak.. Loguś..co my robiliśmy?
- Nie wiem... Ale chyba poszaleliśmy, kochanie- pocałował mnie w ramię.
Chwyciłam z szafki nocnej telefon. Cholera, 30 połączeń od Alexy. Wybrałam jej numer i zadzwoniłam.
- No heej, żyjecie?! - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Nie wiem. Ale raczej poszaleliśmy.
- Moje gołąbki. To ja nie przeszkadzam. Paa.
Rozłączyłam się. Wyłączyłam telefon. Położyłam głowę spowrotem na torsie Hendersona.
- Mmm, kotek.. - pocałowałam go.
- Taak, moja mała księżniczko?
- Nic. Chciałam się upewnić czy jesteś.
Wtuliłam się i zasnęłam.
*Logan*
Jezu.. Domyślałem się, że ma nieciekawą historię, ale, że aż tak?! Już wiem, dlaczego nienawidzi, gdy ją opuszczam. Zabije tego gnoja, co ją zgwałcił. Adres jeszcze pamiętam, rano się tam wybiorę. Nie będzie tak milutko.
Spojrzałem na zegarek. Prawie 21. Veronica już usnęła, a ja rozglądam się po suficie. Moja mała księżniczka. Ten chuj pożałuje.
** Następny dzień
Obudziłem się o 6 rano, co jest dla mnie nowością, ale to normalna godzina podczas trasy. Za parę godzin próby, o matko. Nie wyrabiam. Jeszcze James! On jest z tej bandy najgorszy. Wsumie nie wiem czemu tak nie znosi mojego i Veronici związku. Ale to James, wiecznie skupiony na sobie. Jedyny poważny związek miał z Halston, ale to było daaaawnoo, dawno temu. Teraz tylko łazi po pubach i podrywa laski. Pewnie mi zazdrości. Ale duma mu nie pozwoli.
Dziewczyna leżała obok mnie, więc bez problemu mogłem wstać. Wziąłem z podłogi moje bokserki i je założyłem. Ubrałem się. Kur... Przecież nie ma nic w lodówce. Mam trochę kasy przy sobie, więc pójdę do sklepu. Zostawiłem kartkę i wyszedłem. Gdy wyszłem na ulicę zaczepiła mnie dziewczyna. Fanka. Podpisałem jej kartkę ze zdjęciem i strzeliłem focie. Po tym od razu wszedłem do sklepu. Kupiłem sok pomarańczowy, bułki i dżem. Veronica uwielbia kanapki z dżemem. Kurde, nie łapie się w tych polskich literach. Są śmieszne i trudne do wymówienia. Ale jak masz polskie korzenie i mieszkasz z Polką to jest minimalnie łatwiej.
Po chwili znów znajdowałem się w budynku. Drzwi były otwarte, co znaczyło, że dziewczyna wstała. Gdy wszedłem pomieszczenia ujrzałem Veronice oglądającą wiadomości w tv. Ten śmieszny Polski głos.
- Heej, byłem w sklepie- przywitałem ją całusem w polik.
- Mmmm.
- Zrobię śniadanko - oznajmiłem i pokierowałem się w stronę kuchni. Wyjąłem bułki i słoik z czerwonym czymś. Poszukałem noża, talerza i szklanek. Rozlałem sok. Przekroiłem bułki i posmarowałem je dżemem. Położyłem jedzenie na talerzu. Zaniosłem szklanki i talerz do pokoju i postawiłem na stoliku. Usiadłem obok dziewczyny i ją objąłem.
- Może być takie śniadanie? - spytałem.
- Mmm.. Tak, może - lekko się zaśmiała.
Zjedliśmy śniadanie. Muszę przyznać, że bułki z dżemem najlepiej mi wwychodzą, haha.
- Muszę wyjść na miasto, okay? - spytałem jakby o zgodę.
- Okay - odpowiedziała i się uśmiechnęła.- Ja też miałam gdzieś wyjść.
- Gdzie?
- Oh, poszukać mojej starej znajomej, Zuzy.
- Tylko się nie zgub - roześmiałem się.
- Bardziej bym się martwiła o Ciebie, słońce - uśmiechnęła się szyderczo.
Nie odpowiedziałem. Wyszedłem z pomieszczenia i po chwili znalazłem się na ulicy. Jej ojczym mieszka w jakiejś kamienicy, w pokoju 17. Za nic nie pamiętam ulicy, ale sobie poradzę. Po nazwisku.
30 minut później doszedłem do kamienicy. Ostatniej. Jeżeli tutaj nie zastanę tego cwela, to się zabije! On musi dostać za swoje. Chuj jebany. Jak można coś takiego zrobić?! Mam nadzieję, że nie zrobił tego nikomu innemu.
Znalazłem się przy drzwiach z numerkiem 17. Mam nadzieję, ze tu będzie. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyła mi kobieta. Miała mniej więcej około 40 lat, farbowana blondi, ciemne oczy. Była ubrana w różową mini, co przyprawiało mnie o wymioty.
- Czegoś tu szukasz, chłoptasiu? - spytała przesłodzonym, wysokim głosem.
- Tak, szukam. Andrzeja Kwiatkowskiego. Zastałem?
- Endrju - pisnęła.- Jakiś dzieciak do Ciebie.
- Mógłbym wejść? - uśmiechnąłem się. Miałem w głowie plan.
- Jasne.
Blondzia wpuściła mnie do pokoju. Po chwili na przeciwko mnie stanął mężczyzna. Był niższy ode mnie, gruby, niemal łysy.
- Ty..Karcia.. To ten chłopek Veronici. Logan, o ile pamiętam.
Uśmiechnął się. Cholera. Moje nerwy.. Zaraz nie wytrzymam!
- Jesteś zwykłym chujem! Zgwałciłeś Veronicę! Wstrętny chuj! - przywaliłem mu z pięści w twarz. Upadł jak kłoda na panele. Kopnąłem go pare razy w brzuch.
- Ale się dobraliście! - roześmiał się. - Veronica jest pustą dziwką, a ty? Hahahahah. Dobraliście się.
Kurwa, ten facet przesadza!
- Możesz mówić o mnie co co chcesz, ale nie możesz tak nazywać Veronici! Ty jej w ogóle nie znasz! Ty jebany zboczeńcu!
Rzuciłem na niego szklanką po czym wybiegłem z budynku. Nie mogę się tak pokazać Veronice, przecież się rozpłacze. Muszę iść do chłopaków. Pokierowałen się do hotelu o nazwie " Panorama" tutaj chyba powinni być. Stanąłem przed recepcjonistką i spytałem:
- Kendall Schmidt, Carlos PenaVega, James Maslow. Które mieszkanie?
- 23. Na 4 piętrze.
Wszedłem do windy i wcisnąłem guziczek z "4". Od razu znalazłem się na właściwym piętrze u odnalazłem pokój. Zapukałem, otworzył mi Kendall.
- Ooo, hej Logan. Wejdź.
Posłusznie wszedłem. Usiedliśmy na kanapie i zaraz dołączyła do nas reszta.
- Co cię tu sprowadza? - zaśmiał się Carlos.
- Wczoraj dowiedziałem się historii Veronici - Maslow przewrócił oczami.- Była okropna. Nie będę wam dużo opowiadał, ale jedno jest ważne. Zgwałcił ją ojczym. Osobiście dzisiaj wybrałem się do tego chuja. Otworzyła mi jego dziunia. Wygarnąłem mu, ten upadł. Nazwał ją dziwką, a na mnie nie znalazł słowa.
- Haha, wspaniale - roześmiał się Maslow.
- Niby z czym?- uniosłem brew.
- Bo to śmieszne, nalałeś gościa -James ze śmiechu spadł z kanapy.
- Logan.. Wyobrażasz sobie jaka będzie afera jak paparrazzi się dowiedzą?! Myślisz w ogóle?! - uniósł się Schmidt.
- Nie mogłem tego tak zostawić! - krzyknąłem.- Nie znacie jej historii! A po za tym, tylko Carlos by zrozumiał mnie w tej sytuacji.
- Haha, bo co? Bo macie laski?
- Bo jesteśmy w poważnych związkach z kobietami, które są dla nas ważne!
- James - zaczął blondyn.- On ma racje. Ja nie mam dziewczyny od paru lat, a ty byłeś w poważnym związku z Halston, a to było dawnooo temu!
- Ooo, teraz każdy jest po stronie tego ciecia? - James wskazał na mnie palcem.
- James.. - Carlos próbował uspokoić kumpla.
- Nie ma James! Idę do jakiegoś pubu, nie mam zamiaru tu siedzieć. Nara!
**Veronica**
Siedziałam jeszcze chwilę po tym jak Logan wyszedł. Muszę odnaleźć Zuzę. Ciekawe, czy jeszcze jest w Warszawie. Mam nadzieję, że tak. Wyjęłam telefon. Znalazłam numer z nazwą " Zuza ". To chyba ona. Zadzwoniłam.
- Halo? - usłyszałam głos dziewczyny.- - Hej, Zuza?
- Tak, Vera??
- Tak! - odpowiedziałam.- Jesteś w Wawie?
- Taak, a co?
- Też jestem w Wawie. Spotkanie, jak kiedyś?
- Jasne. Za 20 minut w Starbucks koło twojego mieszkania?
- Jasne, pa.
Rozłączyłam się. Nareszcie zobaczę moją starą kumpelę. Kiedyś ona mi we wszystkim pomagała. Ale jak zaczęłam jeździć na koncerty i zamieszkałam z ciocią musiałyśmy na trochę urwać kontakt. Nie widziałam jej dawno, nie wiem czy ją poznam. Jak się dowie, że chodzę z Loganem, to odpadnie. Haha.
Dobra. Przebrałam się. Zabrałam wszystko (telefon, portfel) i wyszłam. Po chwili siedziałam już w Starbucks czekając na przyjaciółkę. Po chwili przyszła do mnie niska ciemna blondynka.
- Veronica?! - powiedziała, a ja wstałam.
- Zuzka??
Uścisnęłyśmy się i pocałowałyśmy w policzek jak kiedyś. Usiadłyśmy i zamówiłyśmy po kawie.
- Gratuluje związku - zaczęła.
- Nie wiedziałam, że przeglądasz moje profile i plotkarskie.
- Czasami się zdarza - zachichotała.- No to jak u Ciebie i Logana? Czemu jesteś w Polsce??
- Nie jestem sama. Są też chłopaki i Alexa. BTR ma koncert tu i we Wrocławiu bądź Krakowie.
- O mamusiu. Szkoda, że nie mam biletu. Chciałabym zobaczyć chłopaków i poznać Jamesa.
- Hmm, da się załatwić. To jeden telefon.
- Na prawdę?? Dzięki kochana.
Odeszłam od stolika i zadzwoniłam do Logana. Poprosiłam o bilet i wejściówkę na koncert. Musiałam mu wytłumaczyć, ale się zgodził. Po rozmowie wróciłam do przyjaciółki.
- I co?? - od razu rzuciła.
- Załatwione, podziękujesz Loganowi.
- Okay, a jak tam w waszym związku?
- Idealny związek? Czy ja wiem. Była jedna akcja, ale ogólnie jest wspaniale.
- A w łóżku? - szepnęła.
- Najlepiej.
Teraz chciałam się do niego przytulić, mogła nie wspominać o łóżku.
- Hmm, to dobrze. A kiedy ten koncert? - spytała.
- Jutro o 20. Na Torwarze. Przyjdź do mnie to pójdziemy jeszcze może na próbę. Okay?
- Okay.
- A ty masz chłopaka? - upiłam łyk kawy.
- Niee,ale się podkochuje..
- W??
- W Jamesie! Wiem, to głupie!
- To nie głupie.. Na prawdę! Nawet macie wiele wspólnego..
Rozmawiałyśmy jeszcze przez godzinę po czym udałyśmy się do mojego mieszkania.
________________________________________
No i jest! :) Rozdział wydaje mi się nawet długi, więc mam nadzieję, że jest okay.
xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz